Dla każdego coś miłego, czyli polski pakt antykryzysowy

Antykryzysowy program gospodarczy PiS nie zaczyna się od recept, tylko od metodycznej krytyki rządowego „Planu stabilności i rozwoju" - pisze Wojciech Romański

Publikacja: 09.01.2009 22:02

Nie jest on doskonały, i w wielu punktach ta krytyka jest niestety słuszna, ale tak się u nas przyjęło, że zanim się coś zrobi, zawsze najpierw trzeba przyłożyć konkurencji. Choćby dla zasady, a w przypadku przepychanek między PiS a PO, to już norma.

Potem PiS, nieco się tylko maskując hasłami o wspieraniu przedsiębiorczości, udowadnia, że kryzys trzeba wykorzystać, by zwiększyć obecność państwa w gospodarce. Zarzucenie części planów prywatyzacyjnych (w tym prywatyzacji giełdy), wałkowany wielokrotnie i na razie na szczęście nieskuteczny pomysł utworzenia grupy finansowej z PKO BP i PZU (a co na to Eureko?), połączenie pod skrzydłami Skarbu Państwa PKN Orlen z PGNiG – to recepty na silną gospodarkę. Trzeba bowiem dążyć do zachowania silnych podmiotów, których centrum decyzji znajduje się w Polsce. Tylko czy będą one efektywne, zwłaszcza w kontekście zawetowanego przez prezydenta zniesienia ustawy kominowej dla menedżerów państwowych spółek? Ale na tym nie koniec. Przyszli emeryci będą mogli wyjść z OFE i wrócić do ZUS, bo przecież nie można nikogo uzależniać od rynków kapitałowych. O tym, że taki plan demontuje reformę systemu emerytalnego w Polsce, nikt nie wspomina. Co więcej, zarzucając PO żonglowanie wirtualnymi pieniędzmi w swoim programie, sam wylicza, że powrót 33 proc. osób do emerytur wyłącznie z ZUS przyniesie zmniejszenie dotacji budżetowej do tej instytucji o 5-6 mld zł, co można będzie przeznaczyć na inwestycje. Odważna to teza, ale też raczej wirtualna.

Dopłaty do mieszkań i zwrot części wkładu własnego przez budżet – to prezent dla marzących o własnym M. A dla dobra wspólnego PiS chce ograniczenia zastosowania niektórych unijnych przepisów (dotyczących m.in. programu Natura 2000 i pakietu klimatycznego), by łatwiej wydawać pieniądze Brukseli. Pytanie tylko, czy wtedy w ogóle je dostaniemy.

By to wszystko sfinansować, zwiększymy deficyt budżetowy, bo przecież na taką możliwość wskazuje nawet MFW.

Plan PiS, w którym – bądźmy uczciwi – są także ciekawe propozycje, ma przynieść coś miłego niemal wszystkim. Nie wiadomo tylko, czy na pewno skorzysta na nim także nasza gospodarka. A to, w świetle kryzysu, jest akurat dość istotne.

[b][link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/01/09/dla-kazdego-cos-milego-czyli-polski-pakt-antykryzysowy/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Nie jest on doskonały, i w wielu punktach ta krytyka jest niestety słuszna, ale tak się u nas przyjęło, że zanim się coś zrobi, zawsze najpierw trzeba przyłożyć konkurencji. Choćby dla zasady, a w przypadku przepychanek między PiS a PO, to już norma.

Potem PiS, nieco się tylko maskując hasłami o wspieraniu przedsiębiorczości, udowadnia, że kryzys trzeba wykorzystać, by zwiększyć obecność państwa w gospodarce. Zarzucenie części planów prywatyzacyjnych (w tym prywatyzacji giełdy), wałkowany wielokrotnie i na razie na szczęście nieskuteczny pomysł utworzenia grupy finansowej z PKO BP i PZU (a co na to Eureko?), połączenie pod skrzydłami Skarbu Państwa PKN Orlen z PGNiG – to recepty na silną gospodarkę. Trzeba bowiem dążyć do zachowania silnych podmiotów, których centrum decyzji znajduje się w Polsce. Tylko czy będą one efektywne, zwłaszcza w kontekście zawetowanego przez prezydenta zniesienia ustawy kominowej dla menedżerów państwowych spółek? Ale na tym nie koniec. Przyszli emeryci będą mogli wyjść z OFE i wrócić do ZUS, bo przecież nie można nikogo uzależniać od rynków kapitałowych. O tym, że taki plan demontuje reformę systemu emerytalnego w Polsce, nikt nie wspomina. Co więcej, zarzucając PO żonglowanie wirtualnymi pieniędzmi w swoim programie, sam wylicza, że powrót 33 proc. osób do emerytur wyłącznie z ZUS przyniesie zmniejszenie dotacji budżetowej do tej instytucji o 5-6 mld zł, co można będzie przeznaczyć na inwestycje. Odważna to teza, ale też raczej wirtualna.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację