Trudno jest rządzić Rosją, gdy ropa kosztuje 45 dolarów

- Bardzo rzadko przeprowadza się reformy, kiedy wszystko jest w porządku. One mogą być potrzebne, strategicznie słuszne i konieczne, ale wtedy nikomu nie chce się ich podejmować - mówi Jegor Gajdar, rosyjski polityk i ekonomista

Publikacja: 12.01.2009 03:46

Trudno jest rządzić Rosją, gdy ropa kosztuje 45 dolarów

Foto: AFP

[b]Rz: Kryzys coraz bardziej dotyka światową gospodarkę. Jakie zagrożenie stanowi dla Rosji?[/b]

Jegor Gajdar: Kryzys będzie dla Rosji poważny i ciężki. Z dwóch przyczyn: spadających gwałtownie cen surowców, które eksportujemy, i bilansu kapitału zagranicznego, który w ciągu 2008 r. zmieni się o ok. 100 mld dolarów. Powodem nie jest na razie odpływ inwestycji, ale brak ich przypływu. W 2007 r. do Rosji wpłynęło 83 mld dol, z danych dotyczących pierwszych trzech kwartałów 2008 r. wynika, że było to 16 mld dol. Jesteśmy praktycznie przekonani, że w sumie bilans za cały 2008 rok będzie ujemny. To jeszcze nie jest tragedia, ale oznacza, że sytuacja się zmieni i będzie trzeba kierować gospodarką w zupełnie innych warunkach.

[b]Jak pan ocenia pakiet antykryzysowy rosyjskiego rządu: wykorzystanie rezerw walutowych, pompowanie pieniędzy w rynek, pożyczki dla banków. Czy te działania przyniosą pożądane rezultaty?[/b]

Myślę, że to słuszne decyzje. Władze dążą do poprawienia płynności rynku finansowego, osłabiają kurs walutowy, podwyższają realną stopę procentową, szukają sposobu na ograniczenie wydatków budżetowych. To prawidłowe kroki. Ja oczywiście chciałbym, żeby były one bardziej zdecydowane, radykalne, szybsze. Ale z drugiej strony rozumiem także kontrargumenty, że to mogłoby być niebezpieczne. Co do zasady uważam, że idzie im nieźle.

Krytycy rządowych pomysłów zarzucają im, że ratują przede wszystkim tych najsilniejszych i bliskich Kremlowi, pozostawiając małe banki i firmy na pastwę losu. To zawsze jest trudne: jak rozdzielić pomoc i kogo wspierać w pierwszej kolejności. Jeśli pomaga się wszystkim, pojawia się poważne ryzyko. Po pierwsze, że ta pomoc może trafić do oszustów, a po drugie, że może po prostu nie wystarczyć pieniędzy. Ale z drugiej strony, jeśli pomaga się wyłącznie dużym bankom, tak jak to się dzieje w Rosji, to wiele mniejszych, sprawnie działających, banków zaczyna mieć problemy z płynnością. Nie mają one dostępu do kredytów w momencie, kiedy następuje odwrót kapitału. Znalezienie złotego środka, który pozwoliłby nie subsydiować niewydolnych banków i pomóc tym sprawnie działającym, jest bardzo trudne. Myślę, że nasze władze z trudem i nie bez problemów, ale jednak dają sobie radę z tymi decyzjami.

[wyimek]Wystarczy wyjść na ulicę, by się przekonać, że Rosjanie coraz bardziej boją się kryzysu. Niepokoi ich wzrost cen, los ich oszczędności (...) oraz rosnące bezrobocie[/wyimek]

[b]Wielu ludzi uważa, że wokół rosyjskiego pakietu antykryzysowego władze robią za dużo tajemnicy. Krytycy zarzucają rządowi, że wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami.[/b]

Chciałbym, żeby realizacja była lepsza. Ale ogólnie władze naprawdę starają się walczyć z kryzysem. Trzeba jednak pamiętać o dwóch ważnych kwestiach. Pierwsza to makroekonomia – to wszystko, co dotyczy polityki pieniężnej, budżetowej, stóp procentowych i kursu walutowego. Tutaj władze działają adekwatnie. Druga bardzo ważna sprawa to potrzeba poważnych reform strukturalnych, które stworzyłyby solidne podstawy długotrwałego wzrostu gospodarczego. Część z nich była już podejmowana, ale w dużej mierze wstrzymano je w 2003 roku. Mam na myśli wszystko, co się wiąże z gwarancjami własności prywatnej, systemem sądowym, przejrzystością podejmowania decyzji w aparacie państwowym. To wszystko, gdy ceny ropy szybowały, leżało odłogiem. A właśnie dzisiaj, w sytuacji kryzysowej, widać, jak bardzo Rosja tego potrzebuje. Zarządzać Rosją wtedy, gdy cena ropy wynosi 145 dolarów, jest o wiele łatwiej niż wówczas, gdy baryłka kosztuje 45 dolarów.

[b]Premier Władimir Putin zapewniał, że dzięki ogromnym rezerwom Rosja poradzi sobie bez zagranicznych kredytów. Czy rzeczywiście tak jest?[/b]

Na razie tak. W 2008 roku nie było takiej potrzeby. W 2009 czy w 2010 – najprawdopodobniej też nie będzie. A później – wszystko będzie zależało od koniunktury i sytuacji w rosyjskiej oraz światowej gospodarce.

[b]Wysokie rezerwy finansowe, a także fakt, że Rosja spłaciła w ostatnich latach swoje zagraniczne zadłużenie, są wam na rękę i ułatwiają walkę z kryzysem. Ale czy to wystarczy?[/b]

Oczywiście, że nie. To tylko stwarza swego rodzaju poduszkę bezpieczeństwa, która ułatwia dostosowanie się do nowych, bardzo trudnych warunków. Największym problemem jest to, że nie wiemy, co będzie dalej. Gdyby ktoś mi powiedział, że w ciągu najbliższych pięciu lat cena ropy utrzyma się na poziomie 40 – 60 dolarów, naprawdę spałbym o wiele spokojniej. Ale, niestety, nikt nie może tego zapewnić.

[b]Jaki poziom cen ropy jest pana zdaniem krytyczny dla rosyjskiej gospodarki? [/b]

To zależy, jak rozumiemy słowo „niebezpieczny”. Czy ta cena ma być zagrożeniem dla tempa wzrostu gospodarczego, bilansu płatniczego lub dla budżetu? Odpowiadając jednak najogólniej, spadek cen poniżej 40 dolarów za baryłkę oznacza poważne kłopoty i będzie wymagać podjęcia bardzo radykalnych kroków.

[b]Mimo wszystko jest pan optymistą. Mówił pan niedawno, że – paradoksalnie – kryzys może wyjść Rosji na dobre.[/b]

Bardzo rzadko przeprowadza się reformy, kiedy wszystko jest w porządku. One mogą być potrzebne, strategicznie słuszne i konieczne, ale wtedy nikomu nie chce się ich podejmować. Z politycznego punktu widzenia reformy są ryzykiem. Dlatego kiedy w państwie, które sprzedaje ropę, ceny utrzymują się na poziomie 145 dolarów, nikt nie podejmie takich decyzji. Ale kiedy ceny ropy zaczynają spadać, okazuje się, że reformy trzeba przeprowadzić niezależnie od ich politycznego kosztu. W związku z tym teraz znowu powraca temat reform, które zarzucono w 2003 roku.

[b]Myśli pan, że właśnie teraz prezydent Dmitrij Miedwiediew i Władimir Putin odważą się na taki krok? [/b]

To będzie zależało od wielu czynników – dynamiki topnienia naszych rezerw, tempa inflacji, wzrostu bezrobocia i wzrostu gospodarczego. I od gotowości władz do podjęcia tej decyzji. Bardzo podoba mi się to, o czym mówi Miedwiediew: gwarancje dla prywatnej własności, reforma sądów, pomoc dla średniego i małego biznesu. Ale w tym momencie nie da się odpowiedzieć, czy jest gotowy, by to realizować. Nie wiem, czy tandem Miedwiediew – Putin zadziała.

Wystarczy wyjść na ulicę, by się przekonać, że Rosjanie coraz bardziej boją się kryzysu. Niepokoi ich wzrost cen, los ich oszczędności, problemy ze spłatą hipotek, ale zdecydowanie największym problemem jest gwałtownie rosnące bezrobocie.

Jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, to na szczęście w Rosji problem ten jest dużo mniejszy niż w USA. Bezrobocie to poważniejszy problem. Najmocniej uderzy w te miasta, w których cały rynek pracy to jedna fabryka, w małe miejscowości i wieś. Problem istnieje i na pewno znaczną ulgę przyniosłaby poprawa kredytowania małego biznesu. Władze powinny teraz zwrócić na to szczególną uwagę i zwiększyć je przynajmniej pięciokrotnie.

[b]Władze Rosji starają się za wszelką cenę uspokoić ludzi, zapewniając, że poradzą sobie z kryzysem. By udowodnić, że Rosji nic nie grozi, podwyższają zasiłki dla bezrobotnych i emerytury. Obawiają się buntu?[/b]

Z całą pewnością tak. Nie sądzę jednak, by coś takiego wydarzyło się w ciągu najbliższych miesięcy, na razie nie widzę takiego zagrożenia. A co będzie potem, zobaczymy.

[i]Wywiad został przeprowadzony przed wybuchem gazowego konfliktu między Rosją a Ukrainą[/i]

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

Jegor Gajdar, rosyjski polityk i ekonomista. W latach 1991 – 1994 w rządzie Rosji. Był wicepremierem (p.o. premiera od czerwca do grudnia 1992 r.) i ministrem finansów, a następnie ministrem gospodarki. Jeden z autorów rosyjskiej terapii szokowej w 1991 roku, która zakładała uwolnienie cen, liberalizację i przejście do polityki wolnorynkowej. Gajdar jest autorem ponad 100 publikacji z dziedziny ekonomii. Do niedawna był członkiem opozycyjnej partii Sojusz Sił Prawicowych.[/ramka]

[b]Rz: Kryzys coraz bardziej dotyka światową gospodarkę. Jakie zagrożenie stanowi dla Rosji?[/b]

Jegor Gajdar: Kryzys będzie dla Rosji poważny i ciężki. Z dwóch przyczyn: spadających gwałtownie cen surowców, które eksportujemy, i bilansu kapitału zagranicznego, który w ciągu 2008 r. zmieni się o ok. 100 mld dolarów. Powodem nie jest na razie odpływ inwestycji, ale brak ich przypływu. W 2007 r. do Rosji wpłynęło 83 mld dol, z danych dotyczących pierwszych trzech kwartałów 2008 r. wynika, że było to 16 mld dol. Jesteśmy praktycznie przekonani, że w sumie bilans za cały 2008 rok będzie ujemny. To jeszcze nie jest tragedia, ale oznacza, że sytuacja się zmieni i będzie trzeba kierować gospodarką w zupełnie innych warunkach.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację