Chińskie inwestycje mają na celu uchronienie przed problemami tego kraju, a nie wyciąganie z opresji całej światowej gospodarki. Korzyści z chińskich decyzji odniosą tylko niektórzy.
Porównując skalę tzw. pakietów stymulujących gospodarkę, działania chińskiego rządu wydają się być gigantyczne. Nic więc dziwnego, że w sukcesie chińskiego programu upatruje się automatycznej poprawy sytuacji na całym świecie. Ale takie oczekiwania mogą być na wyrost. Chiny prowadzą politykę stymulowania popytu wewnętrznego, która się różni od typowych stymulacyjnych pakietów fiskalnych stosowanych przez inne kraje. Chińskie działania nie są ukierunkowane na wzrost potencjału wytwórczego, ale na stworzenie możliwości maksymalnego jego wykorzystania.
Wskaźnik PMI dla Chin od kilku miesięcy wykazuje systematyczną poprawę nastrojów wśród producentów. Zmiana ukierunkowania produkcji z zagranicznej na krajową, w połączeniu ze wzrostem importu, który wynika z coraz większych inwestycji infrastrukturalnych, powoduje, że w kolejnych kwartałach, a być może i latach, nie należy oczekiwać, aby eksport netto stanowił dodatni wkład do chińskiego PKB. W pierwszym kwartale tego roku chiński eksport wyrażony w dolarach zmniejszył się o 20 proc., a import o 30 proc. Istotny wkład w spadek importu miała drastyczna obniżka cen towarów.
Chińska konsumpcja stanowi tylko 18 proc. konsumpcji amerykańskiej, 24 proc. europejskiej oraz około 50 proc. japońskiej. Warto o tym pamiętać w czasie dyskursu o tym, w jaki sposób sytuacja w Chinach może wpływać na światową gospodarkę. Dynamiczny wzrost konsumpcji w Chinach nie musi już dziś przekładać się na analogiczną poprawę sytuacji na świecie. Inaczej wygląda porównanie chińskich inwestycji, które stanowią około 80 proc. amerykańskich, około 65 proc. europejskich i aż 145 proc. japońskich.
Decyzje Chińczyków w zakresie polityki inwestycyjnej muszą zatem być odczuwalne szczególnie przez ich kontrahentów. Na zwiększonym chińskim popycie inwestycyjnym najbardziej korzystają Japonia, Korea Płd. i Tajwan. Odczuwalny wzrost eksportu do Chin rejestrują też amerykańskie firmy z sektora elektronicznego oraz telekomunikacyjnego, a także Brazylia i Australia, podstawowi eksporterzy węgla, miedzi, żelaza. Na chińskich planach stymulowania popytu wewnętrznego oprócz Chin skorzystają więc niektóre kraje. Ale uogólnianie korzyści dla całej światowej gospodarki może być zbyt daleko idące.