[link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/10/06/warszawa-%E2%80%93-miasto-kontrastow/]skomentuj na blogu[/link]

Opublikowany właśnie European Cities Monitor firmy doradczej Cushman & Wakefield, oceniający miasta oczami przedsiębiorstw prowadzących bądź chcących prowadzić w nich działalność, nie daje powodów do dumy. Warszawa zdobyła blisko 15-krotnie mniej punktów od zwycięskiego Londynu, choć przecież i do niego firmy miały sporo zastrzeżeń. Fatalnie oceniany jest system drogowy w stolicy, a oferta telekomunikacyjna gorzej wygląda tylko w Atenach, Moskwie i Stambule.

Na szczęście jednak wygrywamy tam, gdzie te niedostatki nie są aż tak bardzo istotne – przedsiębiorcy chwalą sobie klimat dla inwestorów, koszty zatrudnienia (choć sam dostęp do wykwalifikowanych pracowników nie jest rewelacyjny) i ceny powierzchni biurowych, które – zwłaszcza ostatnio – zaczęły spadać.

Co najważniejsze jednak – jesteśmy krajem, który uparcie się broni przed kryzysem. Być może dlatego Warszawa okazała się liderem, jeśli chodzi o miejsce przyszłych inwestycji. To ona, według badania, w ciągu najbliższych pięciu lat może się spodziewać największego napływu firm. Pod warunkiem jednak, że miasto nie spocznie na laurach. Wyraźnie widać, co trzeba zrobić, by inwestorzy pojawili się naprawdę, a nie tylko na papierze. Jeśli przyjdą, skorzystają na tym wszyscy. Ostatecznie mamy ambicję, by stolica była prawdziwą metropolią.