[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/10/16/prywatyzacja-nie-uratuje-budzetu/]na blogu[/link][/b]

Na zakup akcji energetycznej Enei zgłosił się tylko jeden chętny – RWE, który też szybko uznał, że nie stać go na tak drogą spółkę. Wczoraj okazało się, że londyńska giełda nie interesuje się już naszym parkietem. Wiele wskazuje na to, że nie są to odosobnione przypadki i na polu prywatyzacji czekają nas kolejne niepowodzenia. Zagrożony jest superambitny plan pozyskania do końca przyszłego roku 37 mld zł ze sprzedaży akcji państwowych firm.

Wielcy inwestorzy bardzo nisko wyceniają sprzedawane właśnie w publicznych ofertach akcje PKO BP i PGE. Niemcy zanim wycofali się z planów zakupu Enei, jasno dali do zrozumienia, że jej wartość giełdowa jest za wysoka w stosunku do ich szacunków.

Problemem jest to, że właśnie w czasie kryzysu finansowego nasz rząd zdecydował się na wielką akcję sprzedaży swoich spółek. To błąd logiczny – prywatyzować (nie mylić z prowadzoną sprzedażą części akcji państwowych firm) powinno się w czasach prosperity. Wtedy wyceny spółek są najwyższe, a ich kondycja najlepsza. U nas każdy rząd ma kłopot ze sprzedażą tzw. sreber rodowych. Decydujemy się na to dopiero w trudnych czasach, gdy dług publiczny osiąga wartości zagrażające bezpieczeństwu finansowemu państwa.

U nas kryzysowi gospodarczemu towarzyszy jeszcze polityczny. Prywatyzacji nie pomaga niepewność co do losów ministra skarbu i niechęć znacznej części społeczeństwa do prywatnych inwestorów. Tak więc prywatyzacja nie uratuje długu publicznego. Politycy nie będą dla niej nadstawiać karku. Można być natomiast pewnym, że prawie wszyscy poprą plan zmiany konstytucji, tak by nie ograniczała możliwości dalszego zadłużania się budżetu. W końcu za to będą płacić nasze dzieci.