Co da siłę złotemu

Większość analityków wierzy, że złoty będzie się umacniał. Niektórzy nawet uważają, że za euro będziemy niedługo płacić 3 zł, choć to jest skrajna prognoza. Dlaczego nasza waluta ma być coraz silniejsza? I czy rzeczywiście będzie silniejsza już na zawsze?

Publikacja: 19.01.2010 00:56

Ignacy Morawski

Ignacy Morawski

Foto: Rzeczpospolita

Według najprostszego z możliwych modeli o kursie walutowym decydują dwa czynniki: bilans obrotów bieżących (głównie wpływ i odpływ walut z tytułu handlu zagranicznego oraz wypłaty odsetek z inwestycji) oraz popyt netto na aktywa danego kraju (ile zagranica lokuje u nas kapitału minus to, ile my lokujemy za granicą). Te dwa rachunki muszą się sumować do zera.

W przypadku Polski decydujące znaczenie może mieć rosnący popyt na polskie aktywa. Polska jako kraj zapóźniony w rozwoju ma wyższe tempo wzrostu niż kraje zamożne. Tak jak małe dziecko rośnie szybciej od dorosłego człowieka. Dzięki temu nasza gospodarka wytwarza coraz więcej aktywów, takich jak akcje i obligacje spółek, które są atrakcyjne dla inwestorów zagranicznych. Przynoszą wyższe dywidendy i odsetki niż papiery krajów o ustabilizowanych gospodarkach.

Zatem coraz wyższe zapotrzebowanie na aktywa powinno umacniać złotego w spokojniejszych czasach. Jednocześnie będzie to pogarszało pozycję eksporterów i prowadziło do rosnącego deficytu na rachunku obrotów bieżących. Więcej bowiem konsumujemy i inwestujemy, niż produkujemy.

Ciekawe pytania brzmią: jak długo może się utrzymywać taka sytuacja? Gdzie jest stan równowagi, poza którym presja rosnącego deficytu na rachunku bieżącym zaczyna przeważać i osłabiać walutę?

Możliwe, że ubiegłoroczny gwałtowny spadek kursu złotego był tylko aberracją wywołaną kryzysem finansowym. Ten spadek mógł jednak wskazywać, że kraj nie może notować przez długi okres znacznego napływu kapitału i wysokiego deficytu na rachunku bieżącym bez osłabienia waluty. Niewykluczone zatem, że czeka nas kolejna fala szybkiego umocnienia złotego, a później ponowne jego osłabienie, choć nie tak silne jak w 2009 r.

Wiedza o tym, co i w jakim stopniu determinuje kurs walutowy, rozwija się wolniej niż rynki finansowe. Do wszelkich prognoz trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Transakcje walutowe powinno się przeprowadzać w celu zabezpieczenia przed zmianami kursów, a nie z chęci zarobku na nich.

Według najprostszego z możliwych modeli o kursie walutowym decydują dwa czynniki: bilans obrotów bieżących (głównie wpływ i odpływ walut z tytułu handlu zagranicznego oraz wypłaty odsetek z inwestycji) oraz popyt netto na aktywa danego kraju (ile zagranica lokuje u nas kapitału minus to, ile my lokujemy za granicą). Te dwa rachunki muszą się sumować do zera.

W przypadku Polski decydujące znaczenie może mieć rosnący popyt na polskie aktywa. Polska jako kraj zapóźniony w rozwoju ma wyższe tempo wzrostu niż kraje zamożne. Tak jak małe dziecko rośnie szybciej od dorosłego człowieka. Dzięki temu nasza gospodarka wytwarza coraz więcej aktywów, takich jak akcje i obligacje spółek, które są atrakcyjne dla inwestorów zagranicznych. Przynoszą wyższe dywidendy i odsetki niż papiery krajów o ustabilizowanych gospodarkach.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką