Po ponad sześciu latach Michał Kwiatkowski został zawieszony jako prezes jednej z najbardziej strategicznych firm. EuRoPol Gaz odpowiada bowiem za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę rurociągiem jamalskim.
Zawieszenie obejmuje trzy miesiące, ale w zgodnej opinii ekspertów odejście Kwiatkowskiego jest przesądzone. Jego przeciwnicy mówią, że przez ostatnie lata bazował na sytuacji konfliktowej. – Im większe zamieszania i spory między Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem a Gazpromem, tym lepiej było dla Michała Kwiatkowskiego – mówi jeden z naszych rozmówców. – Utrzymał stanowisko tak długo, bo główni akcjonariusze EuRoPol Gazu, właśnie PGNiG i Gazprom, z powodu różnych spraw spornych nie byli w stanie uzgodnić, kto mógłby go zastąpić. Od kilku miesięcy sytuacja jest inna, obie firmy dążą do kompromisu.
Konflikt między PGNiG i Gazpromem w EuRoPol Gazie narastał od 2006 r., gdyż trwał spór o wysokość stawek za przesył rosyjskiego gazu rurociągiem jamalskim. I choć kilka miesięcy po objęciu rządu przez Prawo i Sprawiedliwość wydawało się, że Kwiatkowski zostanie zdymisjonowany, to właśnie ta sytuacja sporna pomogła mu utrzymać stanowisko.
Po kolejnej zmianie rządu i władz PGNiG pozycja Michała Kwiatkowskiego nie była już taka silna. A chęć strony polskiej do zawarcia rządowego porozumienia gazowego i uregulowania spornych kwestii dotyczących EuRoPol Gazu nie sprzyjała jego prezesowi. Decyzja o zawieszeniu go w pełnieniu obowiązków była niemal przesądzona, gdy w grudniu ub.r. napisał list do resortu skarbu w sprawie opłat za tranzyt gazu i zaległości, jakie z tego tytułu ma Gazprom.
Zanim Michał Kwiatkowski przeszedł do branży gazowniczej, przez lata związany był z górnictwem. Kierował kopalnią, potem w latach 90. był szefem Gliwickiej Spółki Węglowej. Przed objęciem funkcji prezesa PGNiG w grudniu 2001 r. przez trzy lata kierował Węglokoksem, spółką handlującą węglem. To jeden z udziałowców spółki Gas Trading, do której należy 4 proc. udziałów w EuRoPol Gazie.