[b]Rz: Peter Schiff, amerykański ekonomista, prorok obecnego kryzysu, chwali Polskę za receptę na kryzys. Czy pana zdaniem coś takiego w ogóle istnieje?[/b]
[b]Mirosław Gronicki:[/b] Zgadzam się z twierdzeniem, że mieliśmy wyjątkowo dużo szczęścia. Zaś jeśli chodzi o receptę, to najpierw powinna ona zostać jasno i wyraźnie wyartykułowana. Ja póki co tej recepty nie widzę. Pochwalić można za to ministerstwo finansów za sposób zarządzania długiem w ubiegłym roku. Wykorzystano wszelkie dostępne możliwości przy tych ograniczeniach, jakie były. Poza tym wykorzystano fakt, że złoty był słaby i lepiej skonsumowano pieniądze unijne. Co prawda nie wydaliśmy całej kwoty, jaką na 2009 rok zaplanowaliśmy, ale znacznie więcej w porównaniu z ubiegłymi latami. Jednak jeśli chodzi o odpowiednie sterowanie wydatkami, to na tym polu raczej można mówić o porażce. Tylko w jednym obszarze – infrastruktury – wzrost miał sens. W pozostałych wynikał raczej z zaszłości czy nieodpowiedniego skonstruowania budżetu. Oczywiście można doszukiwać się pozytywnych aspektów zwiększenia wydatków w postaci podtrzymywania popytu krajowego. Jednak generalnie była to niepotrzebna ekspansja fiskalna, która doprowadziła do konieczności znowelizowania budżetu w połowie roku.
[b]Gdyby na początku roku rzeczywiście obcięto wydatki, a nie tylko zmniejszono dynamikę ich wzrostu, nowelizacji można by było uniknąć?[/b]
Ministerstwo z góry wiedziało, że będzie źle, można więc było uruchomić całą procedurę wcześniej. Zamiast tego upierano się, że nie będzie ekspansji fiskalnej, co było nieprawdą. Wydatki budżetowe cały czas rosły, choć trochę ten obraz zamazano przenosząc część wydatków z budżetu centralnego do funduszy. Taki manewr zmniejszył też kontrolę nad publicznymi środkami, z czego resort doskonale zdawał sobie sprawę. Pokazano więc, że budżet centralny może mieć mniejszy deficyt kosztem kontroli i efektywności działania sektora budżetowego.
[b]Dzięki temu jednak jako jedyny kraj odnotowaliśmy wzrost, mimo że nasze zadłużenie wzrosło. Czy pana zdaniem to był zły wybór? [/b]