Rozwój, ale nie wbrew środowisku

- Energia i środowisko to dwa konie, które ciągną wóz z napisem "gospodarka" – mówi minister środowiska Andrzej Kraszewski

Aktualizacja: 15.02.2010 05:48 Publikacja: 14.02.2010 19:57

Rozwój, ale nie wbrew środowisku

Foto: ROL

[b]Rz: Premier zdecydował się powierzyć funkcję ministra profesorowi Politechniki Warszawskiej. Łatwiej fachowcowi być ministrem? [/b]

[b]Andrzej Kraszewski:[/b] Fachowiec może szukać współpracy ze wszystkimi partnerami. Może też mniej korzystać z usług ekspertów, a bardziej polegać na swojej wiedzy. Oczywiście nie obędę się bez pomocy specjalistów, ale są dziedziny, w których mogę działać samodzielnie. Dobrze czuję się w tematach związanych z lokalizacją infrastruktury tak, by środowisko ucierpiało na tym jak najmniej. Bo konflikt jest zawsze – gdy coś budujemy, zawsze naruszamy zasoby środowiska przyrodniczego czy społecznego.

[b]Minister środowiska będzie więc mediatorem między inwestorami a społecznościami lokalnymi?[/b]

Moim podstawowym zadaniem jest chronić środowisko. Ale rozumiem potrzebę rozwoju infrastruktury, bez której rozwój gospodarczy jest niemożliwy. Nie możemy być zaściankiem Europy i aby dogonić bogate kraje Unii, mamy dwie dekady. Ten rozwój będzie ingerował w środowisko i moją rolą będzie szukanie rozwiązań optymalnych, aby wpływ na przyrodę był rozumny i możliwie mały. Nie zamierzam jednak być św. Jerzym, który walczy ze smokiem rozwoju.

[wyimek]Konieczna jest współpraca z resortem gospodarki przy tworzeniu ustawy o narodowym programie redukcji emisji [/wyimek]

[b]Mimo wszystko to dość pasywna postawa – raczej strażnika niż inicjatora.[/b]

O nie! To po naszej stronie są decyzje środowiskowe. Jeśli np. jednoznacznie wyznaczymy zasady gospodarowania na obszarach Natura 2000, to ułatwię gminom i przedsiębiorcom działanie. Jeśli dla inwestorów będzie zupełnie jasne, co mają robić, żeby szybko móc uzyskać wszystkie niezbędne zezwolenia na inwestycje, w tym infrastrukturalne, to jest to działanie aktywne. Przez ministra środowiska kształtowana musi być też gospodarka odpadami czy elementy polityki klimatycznej. Chcę tu opracować jasne i skuteczne przepisy.

[b]Nie byłoby szybciej, gdybyśmy zamiast opracowywać własne rozwiązania, skopiowali te sprawdzone na Zachodzie?[/b]

Uczmy się od najlepszych. Ale w sprawie gospodarki nie da się przenieść wzorców jeden do jednego. Np. prawo klimatyczne – nie ma w UE gospodarki jak Polska, która w takim stopniu zależy od węgla. Inni mogą redukować emisję o więcej niż 20 proc. w roku 2020, my musimy z takimi deklaracjami być ostrożni. Bo gdyby nasze cele redukcyjne ograniczyły nam możliwość rozwoju, to społeczeństwo nam tego nie daruje. Jednocześnie ochrona środowiska nie może być zepchnięta na dalszy plan. Te kwestie trzeba pogodzić. Energia i środowisko to dwa konie, które ciągną wóz z napisem gospodarka. Dlatego widzę tu konieczność i możliwość współpracy z resortem gospodarki, by wspólnie napisać ustawę o narodowym programie redukcji emisji.

[b]Wspominał pan, że mamy 20 lat, aby dogonić Europę Zachodnią. Skąd takie wyliczenie?[/b]

Jeżeli w tym czasie nie nadrobimy zaległości, to potem już będzie trudniej – dystans znowu zacznie rosnąć. Ale na razie jesteśmy w bardzo korzystnej sytuacji – mamy zapewnione znaczące pieniądze na finansowanie naszego rozwoju. Jeżeli je dobrze wykorzystamy, powinno się udać. Rząd opracował zresztą świetny raport „Polska 2030”. Nie widziałem jeszcze drugiego takiego dokumentu, który by wyznaczał równie dalekosiężne cele. To może być wielka pomoc w naszej pogoni za Europą. Tyle że środowisko jest w nim potraktowane zbyt wąsko. Dlatego razem z ministrem Bonim i we współpracy z Ministerstwem Gospodarki piszemy strategię „Bezpieczeństwo energetyczne i środowisko”. To zajmie trzy – cztery miesiące.

[b]Jakie będą jej główne założenia?[/b]

Wyjdziemy od zrównoważonego rozwoju – jak w poszczególnych dziedzinach życia i gospodarki rozumieć ekorozwój opierające się na zdrowej ekonomii, która jest w zgodzie ze środowiskiem.

To będzie dokument do użytku wewnętrznego i na ten użytek możemy obmyślać sobie różne strategie. Ale musimy się dostosować do międzynarodowych czy unijnych zobowiązań w sprawie ochrony klimatu, które nie muszą się pokrywać z naszymi planami.

Ostatni szczyt klimatyczny w Kopenhadze pokazał, że skończył się okres romantyzmu w ochronie klimatu.

Przeszliśmy do okresu racjonalizacji wysiłków i liczenia kosztów. To sprawi, że kolejne porozumienia nie będą kolidować z postulatem rozwoju, a przez to będą szerzej akceptowane. Zresztą ochrona klimatu, energooszczędność, technologie czystego węgla to także biznes, na którym można oprzeć rozwój gospodarczy.

[b]W krajach bogatych być może – to one będą eksportować swoje czyste technologie i na tym zarabiać. A my? Do pilotażowej instalacji do wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla technologię dostarcza francuski Alstom.[/b]

Trudne się dziwić przy tych nakładach na naukę jak w Polsce. Ale spójrzmy na sprawę inaczej – jeśli jeździliśmy starym maluchem, a kupujemy droższe auto, zyskujemy komfort, oszczędność paliwa i bezpieczeństwo. Mamy zyski, ale zapłaciliśmy. Tak samo musimy zapłacić za dobrostan środowiska. Nam się opłaca wyasygnować środki, bo będziemy mieć tańszą energię i bezpieczniejszy system energetyczny. A kwestia dostarczenia technologii jest otwarta. Idealnie oczywiście byłoby, gdyby była ona polska.

[b]Głośno jest o legnickich złożach węgla brunatnego. Sięgnięcie po nie budzi strach i grozi przesiedleniami tysięcy ludzi. A zgazowanie podziemne nie jest przebadane na skalę przemysłową. Czy możemy zagospodarować to złoże bez szkody dla ludzi i środowiska?[/b]

Minister środowiska może poddać cenny zasób przyrodniczy albo przystać na relokację ludzi pod warunkiem, że przynosi to ogromne zyski społeczne i gospodarcze. Muszę być przekonany, że to, co uzyskamy, jest tak cenne, że warto to dobro poświęcić. A ja w przypadku Legnicy na razie takiego przekonania nie mam. I jestem od niego daleki. Zwłaszcza że węgiel brunatny jest najbardziej emisyjny.

[b]Przejdźmy do spraw bieżących. Pilnego rozwiązania domaga się przede wszystkim sprawa gospodarki odpadami.[/b]

Chodzi zarówno o odpady komunalne, jak i np. elektrośmieci, wraki samochodowe czy opakowania. W rządzie trwają prace nad założeniami do ustawy o utrzymaniu czystości w gminie. Ona reguluje kwestie odpadów. Ja uważam, że gmina powinna być właścicielem odpadów i jej przysługują opłaty od obywateli za ich zagospodarowanie. Trwa dyskusja na ten temat. Jeśli chodzi o odpady ze sprzętu elektronicznego – niestety, tu jest dużo szarej strefy. I zły pieniądz wypiera dobry. Trzeba z tym skończyć, bo uczciwi przedsiębiorcy zmienią branżę.

[b]Dlatego chce pan wzmocnić Inspekcję Ochrony Środowiska? Będzie taką ekopolicją?[/b]

Trochę tak. Dziś nie jest mocna i sama nie da sobie rady. Ale gdy moich inspektorów wesprą inspektorzy skarbowi – to nieuczciwym przedsiębiorcom zacznie się przylepiać koszula do pleców. I mi właśnie o to chodzi. My np. nie jesteśmy teraz w stanie doliczyć się 2,4 mln wraków samochodów, które zostały pokątnie zdemontowane.

[b]Czy zwiększymy liczbę umów handlu emisjami CO2? A może lepiej wykorzystamy metan, który jest bardziej emisyjny niż dwutlenek węgla?[/b]

Oczywiście, jest coraz więcej inicjatyw wykorzystania metanu, np. rekultywacja wysypisk w celu wychwytu metanu, który posłuży do celów energetycznych. Będziemy je wspierać. Chcemy mieć więcej umów na handel emisjami, rozmowy w tej sprawie się toczą. Bo te pieniądze można wykorzystać tylko na inwestycje przeciwdziałające zmianom klimatu. Nadzoruję osobiście te rozmowy.

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

[b]Dr hab. inż. Andrzej Kraszewski, profesor [/b]

Politechniki Warszawskiej, jest specjalistą w zakresie oddziaływania przedsięwzięć infrastrukturalnych na środowisko. Pełnił m.in. funkcje doradcy ministra środowiska i eksperta Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych.[/ramka]

[b]Rz: Premier zdecydował się powierzyć funkcję ministra profesorowi Politechniki Warszawskiej. Łatwiej fachowcowi być ministrem? [/b]

[b]Andrzej Kraszewski:[/b] Fachowiec może szukać współpracy ze wszystkimi partnerami. Może też mniej korzystać z usług ekspertów, a bardziej polegać na swojej wiedzy. Oczywiście nie obędę się bez pomocy specjalistów, ale są dziedziny, w których mogę działać samodzielnie. Dobrze czuję się w tematach związanych z lokalizacją infrastruktury tak, by środowisko ucierpiało na tym jak najmniej. Bo konflikt jest zawsze – gdy coś budujemy, zawsze naruszamy zasoby środowiska przyrodniczego czy społecznego.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił