Ta wizja to: ekologiczne (najlepiej napędzane wiatrem) auto w każdym garażu, osiedlowy recykling śmieci, a poza tym żyć szczęśliwie i pracować długo. Każdy by tak chciał. Tyle że w odróżnieniu od autora unijnej strategii 2020 wiemy, że jest to nierealne. [wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/03/01/danuta-walewska-unijna-wizja-oderwana-od-zycia/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

„Autor widmo” dokument napisał na kolanie, nie myśląc o tym, że Unia nie jest jednorodnym krajem, ale mniej lub bardziej spójnym zlepkiem 27 państw. Stąd sprzeczności w strategii: ma być mniej pieniędzy na rolnictwo, czyli zrywamy z polityką dopłat, bo branża zarobi sama na siebie. A to znaczy tyle – rolnictwo 2020 musi być wysoko wydajne, więc raczej nieekologiczne.

O drastycznych, bo aż o jedną piątą, ograniczeniach w zużyciu energii słyszeliśmy tydzień temu z pierwszych przecieków ze strategii. Rynki ten zapis zignorowały. To znaczy, że nie ma szans na jego realizację.

W dokumencie nie ma też nic o wyzwaniach, z jakimi w najbliższych latach będzie się mierzyć Wspólnota. Autorzy nie wyciągnęli żadnego wniosku z tego, że dzisiejsza UE jest coraz mniej konkurencyjna i kiepsko sobie radzi z mnożącymi się barierami rozwoju. Na sześciolecie największego rozszerzenia Unii (aż o dziesięć państw) Bruksela chce nam zafundować jazdę na hamulcu. Nasze kraje powinny iść do „zerówki”, a proponuje się nam „dom stabilnej opieki społecznej”.

Ale jest jeszcze czas, aby tę wizję zmienić. Sztuka lobbingu nie jest w Unii niczym nagannym. Nie wyobrażam sobie, aby prezydent Francji Nicolas Sarkozy lekką ręką zrezygnował z pomocy dla rolnictwa. Polscy politycy powinni się zastanowić więc, gdzie mamy sojuszników, z którymi warto razem walczyć o nasze interesy. Zwłaszcza że wcale nie muszą one być sprzeczne z interesem reszty.