[b]Rz: Ministerstwo Pracy zamierza zmienić formułę liczenia rent inwalidzkich, tak by upodobnić ją do tej z nowego systemu emerytalnego. To dobry pomysł?[/b]
[b]Jan Rutkowski:[/b] Naprawdę jest ważne to, by renta inwalidzka nie była dochodem konkurencyjnym dla wynagrodzenia czy dla emerytury. A tak jest niestety w Polsce. Część osób ucieka z rynku pracy na renty inwalidzkie. Ale to nie jest nasz największy problem. Ten polega na tym, że jesteśmy na końcu Unii Europejskiej, gdy policzy się pracujących niepełnosprawnych na 1000 dorosłych mieszkańców. Część nie pracuje, bo nie chce, a część, bo nie może, gdyż straciłaby świadczenie. Naszym prawdziwym problemem jest to, że prawie połowa dorosłych Polaków nie pracuje. Aktywna zawodowo jest tylko co siódma osoba z orzeczonym częściowym stopniem niepełnosprawności. To za mało. Jeśli przywrócimy na rynek pracy osoby niepełnosprawne, to zyskają na tym wszyscy.
[b]W jaki sposób?[/b]
Te osoby nie będą za burtą aktywności zawodowej, a wiele z nich tak się czuje. Wiele z nich, a mamy ponad 6 mln osób niepełnosprawnych, odzyska samodzielność ekonomiczną. Będą płacili podatki, składki, niższe będą wydatki publiczne na ich świadczenia. Odwrotna sytuacja powoduje wyższe składki, wysokie koszty społeczne i mniejszy wzrost wynagrodzeń pozostałych pracowników.
[b]Ale przeciwnicy zapowiadanych i odrzuconych dwa lata temu zmian podkreślają, że nie można stosować takiej stymulacji tylko przez ograniczanie wysokości rent? [/b]