Prezes SAP: Azjatyckie firmy lepiej radzą sobie z kryzysem

Rozmowa: Jim Hagemann Snabe, prezes SAP, lidera globalnego rynku oprogramowania dla biznesu

Publikacja: 31.08.2010 01:22

Prezes SAP: Azjatyckie firmy lepiej radzą sobie z kryzysem

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Jako największy na świecie dostawca oprogramowania dla biznesu SAP ma dobry punkt obserwacyjny, z którego widać kondycję globalnej gospodarki. Wydatki na IT w kryzysie są cięte w pierwszej kolejności i szybko rosną, gdy rynki się budzą. Czy kryzys w Europie już się skończył?[/b]

Jim Hagemann Snabe: Myślę, że jego najgorsza część już jest za nami. Klienci znów wydają pieniądze. Gdy gospodarka zwolniła, wiele firm gwałtownie wstrzymało inwestycje. To naturalna reakcja. Teraz jednak widać, że cięcie kosztów nie jest jedynym sposobem, by się ratować. Firmy znów szukają sposobów uzyskania przewagi konkurencyjnej. Niestety, Europa jest zachowawcza w szukaniu dróg wychodzenia z kryzysu. W strefie euro nastroje są zmienne, a poza nią kłopoty sprawiają kursy walut. Szybko ucieka nam Azja, którą kryzys spowolnił tylko na chwilę. Ten rejon to już nie tylko niskokosztowa produkcja, ale również innowacje. Obudziły się Stany Zjednoczone. W drugim kwartale sprzedaż naszego oprogramowania wzrosła tam o 40 proc. w ujęciu rok do roku. Odważne ruchy inwestycyjne w Europie szybko staną się koniecznością. Nie należy się jednak spodziewać cudów.

[b]Czy te europejskie firmy, które po kryzysie zaczęły inwestować, szukają innowacji tak jak Azjaci?[/b]

– Różnie. W ciężkich czasach biznes wybiera najefektywniejsze produkty. Gdy rynek rośnie, zwiększa się skłonność do innowacji i ryzyka. W Europie teraz widać mieszankę tych dwóch strategii. Mam nadzieję, że poczynione w czasie kryzysu oszczędności i ulepszenie efektywności uwolnią środki inwestycyjne w firmach, których część zostanie wydana na nowe rozwiązania, np. na systemy mobilne. To chyba najlepsza droga rozwoju.

[b]Może to spółki z Europy Wschodniej, z Polski, mają potencjał, by dogonić Azję przez innowacje?[/b]

Tak, ten trend już widać. Europa Zachodnia zmienia się powoli. Powodem są stare inwestycje i przyzwyczajenia. Starsze, działające rozwiązania budowano za setki milionów przez wiele lat. Trudno je wyrzucić do kosza i przesiąść się na nowe, nawet jeśli są efektywniejsze. Inaczej w Europie Wschodniej – tu często od klientów słyszymy: po prostu dajcie nam najlepsze rozwiązanie. To wynika z tego, że wiele np. polskich firm nie musi się martwić o to, co zrobić ze starymi systemami, bo ich po prostu nie mają. Menedżerowie ze Wschodu są odważni. Zwykle o skomplikowanych projektach, których obawiają się ich zachodni koledzy, mówią bez kompleksów.

[b]SAP jest globalnym liderem swojej branży. Mimo to próbujecie nowych dróg, chcecie wcisnąć korporacyjne systemy do telefonów komórkowych. Po co?[/b]

Od jakiegoś czasu się zastanawialiśmy, jakich technologii chce używać biznes. Doszliśmy do wniosku, że w niedalekiej przyszłości oprogramowanie będzie używane na trzy najważniejsze sposoby. Po pierwsze, duża jego część będzie dostarczana jako usługa na żądanie. Wielu klientów potrzebuje określonych funkcjonalności tu i teraz, przez przeglądarkę internetową, na potrzeby konkretnego projektu. Takie firmy nie chcą kupować systemów, instalować ich. Po drugie, głównym komputerem, z którego korzysta biznes, staje się nie pecet, ale urządzenie mobilne, smartfon. Po trzecie, ilość informacji, które napływają do firm, wkrótce zwiększy się w niewyobrażalny sposób. Biznes będzie potrzebował nowych narzędzi przetwarzania informacji, by utrzymać konkurencyjną pozycję. Wejście do tych sektorów podwoi liczbę naszych potencjalnych klientów. Oczywiście biznes podstawowy, którym się zajmujemy od 38 lat, czyli wsparcie biznesu przez standardowe rozwiązania IT, nie zniknie.

[b]Telefon komórkowy wyprze w biznesie komputery?[/b]

Dla wielu osób będzie głównym punktem interakcji z systemami korporacyjnymi, z Internetem. To już się dzieje. Na rynek pracy nadchodzą generacje osób, dla których głównym komputerem będzie urządzenie w kieszeni, a nie pecet. Tworzymy aplikacje, które mogą być używane w każdym mobilnym urządzeniu – w Nokii, iPhonie, BlackBerry czy telefonie z systemem Android.

[b]Zmieniacie wizerunek nudnej firmy dostarczającej systemy informatyczne? [/b]

Tak. Chcemy, by systemy korporacyjne były łatwe w użyciu. Jeszcze niedawno menedżerowie brali do ręki iPhone’a i myśleli: czemu nie mogę mieć czegoś tak dobrze działającego w firmie, dlaczego systemy korporacyjne są brzydkie i trudne? To właśnie się zmienia. Oczywiście kluczowa jest funkcjonalność systemu, która w komórce musi być taka jak w komputerze. Nasze produkty wciąż muszą rozwiązywać skomplikowane problemy. W innym przypadku estetyka i wygoda będą na nic.

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

Jim Hagemann Snabe jest jednym z dwóch równorzędnych prezesów wywodzącego się z Niemiec koncernu SAP od lutego. Wtedy ze stanowiska niespodziewanie ustąpił Leo Apotheker. Pochodzący z Danii Snabe pracuje w SAP od 1990 roku, z krótką przerwą na rzecz rywala – amerykańskiego IBM. Ukończył Aarhus School of Business w Kopenhadze, gdzie mieszka do dziś. W SAP odpowiada za rozwój biznesu, technologię i rozwiązania korporacyjne.[/ramka]

[b]Rz: Jako największy na świecie dostawca oprogramowania dla biznesu SAP ma dobry punkt obserwacyjny, z którego widać kondycję globalnej gospodarki. Wydatki na IT w kryzysie są cięte w pierwszej kolejności i szybko rosną, gdy rynki się budzą. Czy kryzys w Europie już się skończył?[/b]

Jim Hagemann Snabe: Myślę, że jego najgorsza część już jest za nami. Klienci znów wydają pieniądze. Gdy gospodarka zwolniła, wiele firm gwałtownie wstrzymało inwestycje. To naturalna reakcja. Teraz jednak widać, że cięcie kosztów nie jest jedynym sposobem, by się ratować. Firmy znów szukają sposobów uzyskania przewagi konkurencyjnej. Niestety, Europa jest zachowawcza w szukaniu dróg wychodzenia z kryzysu. W strefie euro nastroje są zmienne, a poza nią kłopoty sprawiają kursy walut. Szybko ucieka nam Azja, którą kryzys spowolnił tylko na chwilę. Ten rejon to już nie tylko niskokosztowa produkcja, ale również innowacje. Obudziły się Stany Zjednoczone. W drugim kwartale sprzedaż naszego oprogramowania wzrosła tam o 40 proc. w ujęciu rok do roku. Odważne ruchy inwestycyjne w Europie szybko staną się koniecznością. Nie należy się jednak spodziewać cudów.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację