[b]Rz: Jako największy na świecie dostawca oprogramowania dla biznesu SAP ma dobry punkt obserwacyjny, z którego widać kondycję globalnej gospodarki. Wydatki na IT w kryzysie są cięte w pierwszej kolejności i szybko rosną, gdy rynki się budzą. Czy kryzys w Europie już się skończył?[/b]
Jim Hagemann Snabe: Myślę, że jego najgorsza część już jest za nami. Klienci znów wydają pieniądze. Gdy gospodarka zwolniła, wiele firm gwałtownie wstrzymało inwestycje. To naturalna reakcja. Teraz jednak widać, że cięcie kosztów nie jest jedynym sposobem, by się ratować. Firmy znów szukają sposobów uzyskania przewagi konkurencyjnej. Niestety, Europa jest zachowawcza w szukaniu dróg wychodzenia z kryzysu. W strefie euro nastroje są zmienne, a poza nią kłopoty sprawiają kursy walut. Szybko ucieka nam Azja, którą kryzys spowolnił tylko na chwilę. Ten rejon to już nie tylko niskokosztowa produkcja, ale również innowacje. Obudziły się Stany Zjednoczone. W drugim kwartale sprzedaż naszego oprogramowania wzrosła tam o 40 proc. w ujęciu rok do roku. Odważne ruchy inwestycyjne w Europie szybko staną się koniecznością. Nie należy się jednak spodziewać cudów.
[b]Czy te europejskie firmy, które po kryzysie zaczęły inwestować, szukają innowacji tak jak Azjaci?[/b]
– Różnie. W ciężkich czasach biznes wybiera najefektywniejsze produkty. Gdy rynek rośnie, zwiększa się skłonność do innowacji i ryzyka. W Europie teraz widać mieszankę tych dwóch strategii. Mam nadzieję, że poczynione w czasie kryzysu oszczędności i ulepszenie efektywności uwolnią środki inwestycyjne w firmach, których część zostanie wydana na nowe rozwiązania, np. na systemy mobilne. To chyba najlepsza droga rozwoju.
[b]Może to spółki z Europy Wschodniej, z Polski, mają potencjał, by dogonić Azję przez innowacje?[/b]