Rz: W Polsce od dłuższego czasu nie udaje się wyeliminować tzw. zjawiska luki finansowej. Niewiele oszczędzamy, ale się zadłużamy...
Bohdan Wyżnikiewicz: Poziom oszczędności zależy w głównej mierze od wysokości naszych dochodów. Wciąż są one niskie. Jest jednak i druga przyczyna takiej sytuacji, być może nawet ważniejsza niż poziom dochodów. Chodzi o to, że stosunkowo od niedawna pieniądze w Polsce nabrały wartości. Obecnie można kupić wiele rzeczy wcześniej niedostępnych, jak np. wycieczkę do Afryki Północnej czy sprzęt elektroniczny wysokiej klasy. Społeczeństwo, które żyło przez wiele lat w rzeczywistości niedoboru konsumpcyjnego, chce teraz sobie pozwolić na wszystkie dostępne produkty. To pociąga za sobą rosnące wydatki i coraz mniejsze oszczędności. Ostatnio modne stało się np. chodzenie do restauracji. To kosztuje.
Łatwiej się więc zadłużać niż oszczędzać?
Niestety, tak. Badania wskazują, że na ogół pieniądze wydajemy bezplanowo. Przyczynia się do tego ofensywa wszelkich sklepów, sprzedawców i ich organizacji. Zakupy są przedstawiane bez mała jako sens życia. To robi swoje, bo przecież ludzie nie sięgają do portfela sami z siebie. Nasze rosnące zadłużenie to także zasługa niezwykle aktywnej działalności banków. Prowadzą one ciągłą i skomasowaną akcję kredytową kierowaną do gospodarstw domowych.
I nawet gdy nie posiadamy gotówki czy oszczędności, to wiemy, że w tym lub innym banku jest do wzięcia kredyt i to bez prowizji w specjalnej ofercie.