Na ożywienie jeszcze poczekamy

Jeśli ktoś żył nadzieją, że lekka poprawa koniunktury na rynkach, która miała miejsce w drugiej połowie sierpnia obrazuje trwałe ożywienie gospodarki, spotkał go zimny prysznic

Publikacja: 02.09.2011 15:59

Na ożywienie jeszcze poczekamy

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

I niestety niewiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie jego humor się poprawi.

Indeksy na giełdach idą ostro w dół., frank w relacji do złotego, ku rozpaczy kredytobiorców, znów pnie się w górę. Wszystko za sprawą kolejnych złych wiadomości makroekonomicznych. Niby nic nowego niemal codziennie napływają do nas wieści o gorszych odczytach wskaźników z kluczowych rejonów świata. Ale  spadek po raz pierwszy od dwóch lat indeksu aktywności w przemyśle (PMI) w Europie poniżej poziomu 50 pkt oraz drastyczne obcięcie przez sam Biały Dom (a nie którąś z prywatnych rynkowych instytucji analitycznych) prognozy wzrostu gospodarki USA w tym roku (z 2,7 proc. do 1,7 proc.) przelały falę goryczy.

Spadki na giełdach okazały się tym większe, że te słabe dane pojawiły się w bardzo niefortunnym momencie, gdy kończą się wakacje. Inwestorzy, którzy właśnie wrócili z letniego wypoczynku, widząc takie a nie inne informacje z pewnością zareagowali wciskając guzik z napisem "sell" (ewentualnie "buy", ale franka albo złoto).

Rynek z napięciem oczekiwał na oficjalne dane dotyczące rynku pracy w USA. Utwierdziły one niestety inwestorów w przekonaniu, że sytuacja zmierza w złym kierunku, bo zamiast 75 tys. nowych miejsc pracy które - według prognoz - miały przybyć w ubiegłym miesiącu, nie przybyło ich w ogóle.

Sytuacja wygląda kiepsko nie tylko w USA. Z Europy dochodzą nowe  informacje na temat problemów z deficytem Włoch, "Wielka Trójka" EBC-MFW-Komisja Europejska grozi blokadą kolejnej transzy pożyczki dla Grecji, bo prywatyzacja i cięcia w administracji idą tam zbyt wolno a tymczasem restauratorzy nie godzą się na płacenie wyższego VAT,  przywódcy na Starym Kontynencie jak mantrę powtarzają, że europejskie banki nie wymagają dokapitalizowania nic sobie nie robiąc z ostrzeżeń szefowej MFW. Nawet Chinom, które zdaniem wielu ekonomistów - mają wyprowadzić światową gospodarkę na prostą grozi obniżka ratingu.

Nadzieja w tym, że działania oszczędnościowe, które podejmują rządy na całym świecie wreszcie zaczną przynosić efekty. Bo bez oszczędzania ratunku dla globalnej gospodarki nie ma.  Szczyptę optymizmu można znaleźć w prognozach Białego Domu, który w przyszłym roku spodziewa się już przyspieszenia wzrostu amerykańskiego PKB. Inwestorzy muszą się więc uzbroić w cierpliwość.

I niestety niewiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie jego humor się poprawi.

Indeksy na giełdach idą ostro w dół., frank w relacji do złotego, ku rozpaczy kredytobiorców, znów pnie się w górę. Wszystko za sprawą kolejnych złych wiadomości makroekonomicznych. Niby nic nowego niemal codziennie napływają do nas wieści o gorszych odczytach wskaźników z kluczowych rejonów świata. Ale  spadek po raz pierwszy od dwóch lat indeksu aktywności w przemyśle (PMI) w Europie poniżej poziomu 50 pkt oraz drastyczne obcięcie przez sam Biały Dom (a nie którąś z prywatnych rynkowych instytucji analitycznych) prognozy wzrostu gospodarki USA w tym roku (z 2,7 proc. do 1,7 proc.) przelały falę goryczy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody