Należy się więc oswoić z tym, że kolejna mutacja wirusa, zwanego kryzysem finansowym, głęboko przeniknie także do tkanki polskiego sektora bankowego, a więc do krwiobiegu gospodarczego naszego kraju. Informacje o potencjalnym nowym właścicielu niemieckiego Commerzbanku, którym może zostać rząd w Berlinie, przedostają się już do opinii publicznej.
Wkrótce może się okazać, że podobny scenariusz dotknie belgijski KBC (kontroluje Kredyt Bank) czy portugalski BCP (właściciel Banku Millennium). Biorąc pod uwagę krytyczną sytuację Włoch, bardzo możliwe, że na podobny krok zdecyduje się także Rzym w przypadku UniCreditu (ma polskie Pekao). Ale pytania fundamentalne trzeba zadawać.
Czy rządy państw UE będą wystarczająco dobrymi właścicielami polskich banków? Czy aby przyszli właściciele nie będą stosować niezdrowych praktyk? Może ich strategie nie będą sprzyjały stabilności branży, i czy nadal banki chętnie będą kredytować polskie firmy… Oficjalnie wszyscy politycy i bankowcy będą mówić, że nowy właścicielski układ sił nic nie zmieni. Ale czy w obecnych czasach jest coś jeszcze w 100 procentach pewne?
W przypadku Commerzbanku jaskrawo widać bowiem, że udział niemieckiego rządu na sposób zarządzania tym bankiem może mieć wpływ na stan finansów małych i średnich firm w Polsce. Commerz posiada największe wśród polskich banków finansowanie do polskiej córki. Kredyty tej niemieckiej instytucji dla BRE to łącznie około 24 mld zł! Jutro ich utrzymanie będzie stanowić koszt również dla niemieckich podatników. Czy na pewno nic to nie zmieni?