Jak mocno kryzys finansowy w strefie euro rzutuje na Szwajcarię?
Kryzys pokazał nam jak względna jest samoobrona przed niekorzystnymi wpływami globalnej gospodarki i problemami w bezpośrednim sąsiedztwie, czyli w Unii Europejskiej. Można być członkiem strefy euro lub pozostawać poza nią, ale zawsze jest się pod wpływem tego co się w niej dzieje. Przez ostatni rok kraje takie jak Polska, Wielka Brytania i Szwajcaria nauczyły się, że pewna autonomia w prowadzeniu polityki monetarnej i walutowej, którą wciąż dysponują, przydaje się. Najważniejsza kwestia to skala zależności od strefy euro. Nasze kraje są od niej uzależnione w wielu dziedzinach. Niezależnie od tego co Szwajcaria robi w polityce, także monetarnej, handlu, nauce czy kulturze to zawsze 2/3 tych działań jest związane z Unią Europejską. Nie możemy o tym zapominać. Na skutek kryzysu w strefie euro Szwajcarski Bank Narodowy interweniował w celu ustabilizowania kursu franka do euro, kupując duże ilości euro. Ostatnie miesiące były dla Szwajcarii poważnym doświadczeniem.
Czy możliwa jest dalsza próba osłabiania franka np. do poziomu 1,3 za euro?
Mamy dylemat i wszyscy o tym wiedzą. Z ekonomicznego i finansowego punktu widzenia kurs wyższy niż obecnie akceptowane minimum - 1,20 franka za euro - jest uzasadniony. Jednocześnie panuje duża niechęć do zbyt częstych zmian kursu. Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że nasz bank centralny będzie zmuszony do ustalania kursu franka do euro powiedziałbym, że to tylko senne mrzonki. Pokazuje to jak delikatna jest obecnie sytuacja.. Kurs 1.20 franka za 1 euro był do zaakceptowania przez naszych najważniejszych partnerów ekonomicznych i finansowych. To delikatna równowaga pomiędzy presją wewnętrzną, a zewnętrzną akceptacją. Gdyby Szwajcarski Bank Narodowy słuchał wyłącznie naszych eksporterów na pewno podniósłby kurs wymiany, ale słuchamy też naszych partnerów z zagranicy.
Ponad 700 tys. polskich gospodarstw domowych spłacających kredyty hipoteczne w szwajcarskiej walucie ma zbieżne poglądy ze szwajcarskimi eksporterami...