Trzeba pomóc Grecji

Polska ma szanse stać się liderem w Unii na całe dekady – mówi były komisarz UE ds. handlu

Aktualizacja: 29.05.2012 13:24 Publikacja: 29.05.2012 03:22

Trzeba pomóc Grecji

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Rz: Czy obawia się pan zaostrzenia kryzysu w Europie?

Lord Peter Mandelson:

Musimy zrobić wszystko w interesie własnym oraz reszty świata, aby ten kryzys zakończyć. Europa stara się wyhamować jego rozlanie od ponad półtora roku, także by umożliwić strefie euro efektywne działanie w przyszłości, ale efekty tych wysiłków nie są wystarczające. Najsłabsi członkowie strefy euro otrzymali wprawdzie pomoc, ale to nic nadzwyczajnego i zbyt mało. Pomoc trzeba nie tylko utrzymać, ale i pomóc tym krajom w gospodarczej transformacji. To zadanie na lata.

Świat przygląda się wydarzeniom w Grecji, prezydent Francji narzeka, że Brytyjczycy zajmują się jedynie ratowaniem City, protesty wybuchają w całej Europie. Czy  to sytuacja przejściowa, czy też tworzy zagrożenie?

Rozumiem rozgoryczenie Greków – ludzi utalentowanych, którzy od dziesięcioleci widzą, że ich kraj jest źle zarządzany przez elity. Przy tym członkowie tych elit zamiast wziąć na siebie odpowiedzialność za popełnienie błędów, teraz zachęcają Greków, aby za kłopoty winili Niemców i Brukselę. To jest nie do zaakceptowania. Musimy odpowiedzieć na zaniepokojenie Greków i postawić wyzwanie greckim politykom i przywódcom, aby wzięli na siebie większą odpowiedzialność za rozwiązanie sytuacji, która dzisiaj ma miejsce w Grecji. Naszym obowiązkiem jest również pokazanie Grekom solidarności, która razem z odpowiednimi środkami wyprowadzi ten kraj z kryzysu.

Wierzę, że i Francois Hollande, i Angela Merkel wspólnie dostosują obecną strategię wychodzenia z kryzysu, bo tego chcą i oczekują Europejczycy

Jeśli chodzi o Francję, to wierzę, że Francois Hollande stanie na czele nowego europejskiego konsensusu, który nie odrzuci zasad fiskalnych i dyscypliny zawartych w pakcie fiskalnym, i znajdzie dodatkowe możliwości pobudzenia wzrostu gospodarczego. Ostatnie, czego dzisiaj potrzebuje Europa, to  aby Francja i Niemcy zaczęły się spierać. Wierzę, że i Hollande, i Angela Merkel wspólnie dostosują obecną strategię wychodzenia z kryzysu, bo tego chcą i oczekują Europejczycy.

Chciałbym widzieć Wielką Brytanię w centrum tych wysiłków, bo są one zgodne z brytyjskimi interesami. Ale widzę, że w obecnym brytyjskim rządzie jest napięcie pomiędzy tym, co myśli głowa, a tym, czego chciałoby serce. Nasze serce nie wierzy, że przyszłość zależy od sukcesu Europy, chociaż głowa mówi, że tak jest.

Jak pan ocenia pomysł wprowadzeniu w Europie podatku od transakcji finansowych?

Wprowadzenie podatku w jakiejś formie ma już wielu zwolenników w Europie i przy wsparciu rządów Niemiec i Francji zostanie on wprowadzony. Obawiam się jednak, że jeśli nie zostanie on wprowadzony globalnie, ucierpi na tym Europa. City zaś, protestując, wcale nie zabiega jedynie o własne interesy. To centrum europejskich finansów, więc w naszym własnym interesie leży utrzymanie jego potęgi. Nie powinno podejmować się działań, które zmniejszą jego konkurencyjność w skali światowej.

Podobnie jest z wprowadzeniem podatku od emisji CO2 w lotnictwie. Jak pan sądzi, dlaczego w tak trudnych czasach Bruksela podejmuje decyzje ograniczające konkurencyjność gospodarki?

Czasami trzeba poświęcić się dla globalnych korzyści. Europejczycy chcą dowieść, że są odpowiedzialnymi obywatelami świata i liderami przemian rynkowych. Jednak takie decyzje nie powinny oznaczać zmniejszenia konkurencyjności. Europa musi robić to, co powinna, ale i zadbać, by inni postępowali tak samo.

Czy jest to właściwy czas, aby walczyć z resztą świata?

Pomysł włączenia lotnictwa do handlu CO2 zrodził się, kiedy byłem unijnym komisarzem ds. handlu. Odradzałem wprowadzenie tej propozycji w życie, ponieważ nie była ona przygotowana wspólnie ze Światową Organizacją Handlu. Daliśmy sobie czas do 2013 roku na projekt opracowany wspólnie z WTO. Od tego czasu żadna ze światowych potęg nie zrobiła kroku w tym kierunku.

Podczas kryzysów gospodarczych zazwyczaj słyszymy nawoływania do protekcjonizmu. Czy obawia się pan powstania nowych barier handlowych?

Na razie Europa może być z siebie dumna, że uchroniła się przed protekcjonizmem. Tylko w ten sposób możemy nadal zwiększać swój udział w światowych rynkach. Nie uda się to, jeśli będziemy się chować za wysokimi cłami. Jeśli jednak kryzys się przedłuży, nie pojawi się wzrost gospodarczy, z pewnością pojawi się społeczna presja na ochronę rynków. Ale nie pomoże to Europie w powrocie do dawnej siły.

Był pan komisarzem unijnym. Potem ministrem w brytyjskim rządzie. Teraz przeszedł pan do sektora prywatnego. Czy sądzi pan, że UE robi wystarczająco dużo, aby pomóc firmom wyjść z kryzysu?

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso cały czas naciska, by sprawdzać, czy wprowadzane regulacje nie zmniejszają konkurencyjności europejskiego biznesu. Kiedy te propozycje trafiają do KE, najczęściej są rozsądne. Potem trafiają do innych instytucji – krajów członkowskich, parlamentu – i ostatecznie stają się niesłychanie skomplikowane, z pewnością mniej przyjazne dla gospodarki, niż było to w zamierzeniach. Dla Europy najważniejsze dzisiaj są miejsca pracy i wzrost gospodarczy i nie osiągniemy wiele, jeśli właśnie na to nie położymy nacisku.

Jest to pana kolejna wizyta w Polsce. Był pan wcześniej jako unijny komisarz, teraz współpracuje pan między innymi z BXR Partners i przyjechał pan na otwarcie biura tej firmy w Polsce. Jak pana zdaniem zmieniła się w tym czasie Polska?

Jestem pełen podziwu dla Polski, bo jest jednym z niewielu krajów w Europie, które nie wpadły w recesję. Nie mam wątpliwości, że Polska stanie się jedynym europejskim centrum wzrostu dla całej Europy zarówno w najbliższych latach, jak i w kolejnych dekadach. To, że Unia Europejska zdecydowała się na rozszerzenie na kraje Wschodu, było jedną z najlepszych decyzji, jakie kiedykolwiek podjęła. Teraz gospodarcze sukcesy Polski stały się sukcesami europejskim, a UE musi zadbać o to, aby nie podjąć żadnej decyzji, która mogłaby Polsce zaszkodzić. I dobrze, że BXR Partners otworzyło w Polsce biuro.

CV

Lord Peter Mandelson był komisarzem ds. handlu UE oraz ministrem w rządach Tony'ego Blaira i Gordona Browna. Obecnie pracuje dla firm prywatnych (m.in. dla BXR) i jest typowany na następcę Pascala Lamy'ego, dyrektora generalnego Światowej Organizacji Handlu. BXR Partners było do tej pory obecne w Polsce poprzez New World Resources (notowana w Londynie, Warszawie i Pradze). W Europie Środkowej wśród inwestycji kontrolowanych przez BXR Group są Advanced World Transport (kolejowa firma logistyczna i transportowa), RPG Real Estate (nieruchomości) oraz Green Gas (konwersja metanu z kopalni węgla i składowisk odpadów na czystą energię i tzw. kredyty węglowe). BXR Group ma także 25 proc. udziałów w Ferrexpo posiadającej złoża rud żelaza na Ukrainie.

Rz: Czy obawia się pan zaostrzenia kryzysu w Europie?

Lord Peter Mandelson:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację