Rz: Czy obawia się pan zaostrzenia kryzysu w Europie?
Lord Peter Mandelson:
Musimy zrobić wszystko w interesie własnym oraz reszty świata, aby ten kryzys zakończyć. Europa stara się wyhamować jego rozlanie od ponad półtora roku, także by umożliwić strefie euro efektywne działanie w przyszłości, ale efekty tych wysiłków nie są wystarczające. Najsłabsi członkowie strefy euro otrzymali wprawdzie pomoc, ale to nic nadzwyczajnego i zbyt mało. Pomoc trzeba nie tylko utrzymać, ale i pomóc tym krajom w gospodarczej transformacji. To zadanie na lata.
Świat przygląda się wydarzeniom w Grecji, prezydent Francji narzeka, że Brytyjczycy zajmują się jedynie ratowaniem City, protesty wybuchają w całej Europie. Czy to sytuacja przejściowa, czy też tworzy zagrożenie?
Rozumiem rozgoryczenie Greków – ludzi utalentowanych, którzy od dziesięcioleci widzą, że ich kraj jest źle zarządzany przez elity. Przy tym członkowie tych elit zamiast wziąć na siebie odpowiedzialność za popełnienie błędów, teraz zachęcają Greków, aby za kłopoty winili Niemców i Brukselę. To jest nie do zaakceptowania. Musimy odpowiedzieć na zaniepokojenie Greków i postawić wyzwanie greckim politykom i przywódcom, aby wzięli na siebie większą odpowiedzialność za rozwiązanie sytuacji, która dzisiaj ma miejsce w Grecji. Naszym obowiązkiem jest również pokazanie Grekom solidarności, która razem z odpowiednimi środkami wyprowadzi ten kraj z kryzysu.