Ten rok w sumie okazał się całkiem niezły dla branży?
Jarosław Frontczak: Faktycznie, tak, nawet przekroczone zostały wcześniejsze założenia i ostatecznie wzrost wartości zakupów wyniesie ponad 5 proc. Złożyło się na to wiele czynników, na pewno jednym z głównych był tzw. efekt Euro 2012. Przy okazji dużych wydarzeń sportowych zawsze rośnie sprzedaż telewizorów i tak też było tym razem. Dodatkowo ten segment rynku zyskuje dzięki przechodzeniu z nadawania sygnału telewizyjnego z analogowego na cyfrowy. Według szacunków ok. 1/3 gospodarstw domowych będzie musiało kupić dekoder lub wymienić telewizor na nowy.
Pomaga też spadek cen?
Na pewno. Polacy chętnie wymieniają telewizory na modele z większymi przekątnymi. Na rynku pojawiają się też nowości, ale mimo że modele z funkcją 3D czy dostępem do Internetu zyskują zwolenników, to nie jest to zwykle impuls do zakupu, ale raczej miły dodatek. W najbliższych latach nie ma co liczyć na to, żeby którykolwiek z kanałów przeszedł na nadawanie trójwymiarowe.
Coraz więcej klientów woli jednak kupować w Internecie. To zagrożenie dla tradycyjnych sieci?