Zmiany w bilansie czynników ryzyka dla przyszłego wzrostu gospodarczego i inflacji w Polsce są tak uderzające, że nie zauważyć ich może tylko ktoś naprawdę odporny na liczby i fakty. Modelowe prognozy płytkiej recesji, z ujemnymi odczytami dynamiki PKB rzędu minus 0,5–0,4 proc. w pierwszym kwartale roku i oscylujące wokół zera w drugim, są wiarygodne. Drugie półrocze może być trochę lepsze, choćby z uwagi na efekt bazy statystycznej.
Dane o dynamice konsumpcji prywatnej i sprzedaży detalicznej, zestawione z prognozami dotyczącymi stanu rynku pracy, potwierdzają za to brak możliwości szybkiego odbicia wzrostu generowanego przez popyt krajowy. Wyższe tempo wzrostu gospodarczego da się przypisać bazie oraz umiarkowanej poprawie popytu zewnętrznego.
W pierwszym kwartale tego roku wskaźnik inflacji spadnie poniżej dolnego progu dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego, a będzie temu towarzyszyła ujemna dynamika PKB
Nawet jednak przy takim scenariuszu osiągnięcie w skali roku dynamiki PKB rzędu 1,1–1,2 proc. będzie sukcesem. Prognoza obciążona jest bowiem wciąż po stronie dolnej całym szeregiem czynników ryzyka. Stan popytu krajowego przesądza o braku presji inflacyjnej w okresie oddziaływania polityki pieniężnej.
Słuszne pragnienie – akcentowane przez część członków Rady Polityki Pieniężnej – zachowania niewielkiego realnego poziomu stóp procentowych (liczonego wobec oczekiwanej inflacji) w żadnym wypadku nie uzasadnia zamrożenia ich na obecnym poziomie, bo to oznacza wzrost realnych stóp w recesyjnym otoczeniu makroekonomicznym.