Kobieta z powodzeniem może kierować czołowym serwisem aukcyjnym, dużą firmą farmaceutyczną, bankiem czy siecią handlową. Potwierdzają to uczestniczki naszej listy 10 kobiet „Wschodzących gwiazd polskiego biznesu". Już po raz czwarty „Rz" wybrała menedżerki, które mogą się pochwalić błyskotliwymi sukcesami zawodowymi i wysokimi stanowiskami.
A mają potencjał i determinację, aby osiągać dużo więcej. Choć w tegorocznej dziesiątce najsilniejszą reprezentację ma sektor finansów (od ubezpieczeń i bankowości po fundusze emerytalne), to widać z niej, że kobiety robią też błyskotliwe kariery w nowych technologiach czy nieruchomościach.
Jednak mimo sukcesów znakomitych polskich menedżerek, wpływ kobiet na zarządzanie firmami – zwłaszcza tymi dużymi – wciąż jest u nas niewielki. Według ostatnich analiz warszawskiej giełdy, w ciągu minionego roku udział kobiet we władzach spółek publicznych nawet nieco spadł. W zarządach zmniejszył się z 6,4 proc. do 5,5 proc., w radach nadzorczych zaś z 16,4 proc. do 15,7 proc.
Teraz o większą różnorodność we władzach dużych spółek, przynajmniej tych z udziałem państwa, apeluje minister skarbu. Mikołaj Budzanowski podpisał wczoraj zmianę zarządzenia ws. zasad doboru kadr w radach nadzorczych tych firm. Od dziś resort będzie się starał równoważyć w nich udział kobiet i mężczyzn.
Do 2015 r. w radach giełdowych spółek z udziałem państwa kobiety mają stanowić 30 proc. członków (obecnie 17,2 proc.). Skąd pomysł, by zalecać kwotę płci, skoro polski Sejm w styczniu sprzeciwił się podobnym zaleceniom Brukseli?