Piekło w podatkowym raju

Na razie zwolennicy inwestowania na Cyprze najedli się strachu. Wychowawczy charakter miałyby rzeczywiste straty, które uczyniłyby ich bardziej ostrożnymi – pisze były członek RPP Jan czekaj

Publikacja: 22.03.2013 00:21

Jan Czekaj, były członek RPP

Jan Czekaj, były członek RPP

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Red

Wśród różnych inwestorów zagranicznych, głównie uważających płacenie podatków za dziejową niesprawiedliwość, Cypr cieszył się zasłużenie dobrą opinią. Niskie podatki, niezbyt dociekliwy aparat skarbowy oraz aparat przeciwdziałający praniu brudnych pieniędzy, ściągał na Cypr inwestorów z całego niemal świata. Kraj ten, obok co najmniej tuzina podobnych, zyskał sobie miano tzw. raju podatkowego.

Od wielu lat raje podatkowe stanowią istotny problem dla światowej gospodarki

Szczególną popularność zdobył Cypr wśród inwestorów rosyjskich, oraz innych poradzieckich republik, których powszechnie podejrzewa się o wątpliwe źródła pochodzenia ich majątków. W konsekwencji Rosja stała się najważniejszym źródłem zagranicznych inwestycji na Cyprze, a Cypr, co zważywszy na wielkość gospodarki cypryjskiej, jest już nieco bardziej zaskakujące, stał się najważniejszym dostawcą kapitału zagranicznego dla Rosji. Także wśród polskich inwestorów Cypr cieszył się zasłużenie dobrą opinią podatkowego raju. Tylko w roku 2010 polscy inwestorzy zainwestowali na Cyprze 415 mln euro, zaś łączna wartość polskich inwestycji w tym kraju wynosiła na koniec 2010 r. 1,175 mld euro. Zdecydowana większość tych inwestycji, to inwestycje czysto finansowe, co oznacza, że prawdopodobnie znaczna część kwoty zainwestowanej przez polskich inwestorów na Cyprze spoczywa w bankach.

To nie jest niespodzianka

Inwestorzy zagraniczni, posiadający depozyty w cypryjskich bankach zostali niemile zaskoczeni wyjątkowo rzadko stosowaną i oryginalną propozycją opodatkowania depozytów bakowych. W ciągu jednego z dnia z podatkowego raju Cypr przekształcił się w piekło dla inwestorów. Czy jednak to, czego jesteśmy dzisiaj świadkami powinno zaskakiwać? Moim zdaniem nie. Jeżeli przeanalizujemy to, co działo się w cypryjskim sektorze bankowym w ostatnich latach, zwłaszcza po przystąpieniu Cypru do UE, to propozycje te nie powinny być niespodzianką, wręcz przeciwnie – inwestorzy powinni byli oczekiwać takich czy innych kłopotów. Jakie zatem zjawiska należało brać pod uwagę podejmując decyzje o lokowaniu kapitału na Cyprze?

Po pierwsze, niepokój powinna budzić wielkość cypryjskiego sektora bankowego. Cypr należy do krajów, w których relacja aktywów sektora bankowego do PKB jest najwyższa. Przy PKB w 2012 r. szacowanym na 17,8 mld euro, aktywa sektora bankowego wynoszą około 152 mld euro, czyli 854 proc. PKB. Tylko Luksemburg z aktywami stanowiącymi ponad 2000 proc. PKB może poszczycić się wyższym wskaźnikiem. Paradoksalnie jednak, sytuacja Luksemburga jest korzystniejsza, gdyż depozyty w tym kraju są głównie ulokowane w bankach zagranicznych, podczas gdy sektor bankowy na Cyprze jest w około 70 proc. w posiadaniu kapitału krajowego. Jest zrozumiałe, że przy takich relacjach aktywów sektora bankowego do PKB, nawet najmniejszy wstrząs w sektorze bankowym, który wymaga pomocy publicznej, niesie ze sobą niebezpieczeństwo totalnego załamania sektora finansów publicznych dowolnego kraju. Realnie rzecz biorąc, żaden kraj nie dysponuje wystarczającymi zasobami, aby skutecznie przeciwdziałać załamaniu takiego, nienaturalnie rozrośniętego sektora bankowego. To ważny czynnik ryzyka, który powinien był być brany pod uwagę przez zagranicznych inwestorów. Tymczasem inwestorzy ci nie tylko nie wzięli tego pod uwagę, ale sami doprowadzili do nadmiernego rozrostu cypryjskiego sektora bankowego.

Po drugie, sytuację dodatkowo pogarsza niezwykła koncentracja sektora bankowego Cypru. Trzy czołowe banki cypryjskie posiadają aktywa stanowiące około 60 ogółu aktywów wszystkich banków działających w tym kraju, a wartość tych aktywów stanowi prawie 450 proc. (dane na koniec 2011 r.) cypryjskiego PKB. Relacja aktywów największego banku cypryjskiego (Bank of Cyprus) do PKB wynosi 211 proc. Drugi z kolei, Cyprus Popular Bank, posiada aktywa stanowiące 190 proc. cypryjskiego PKB. Oznacza to nie tylko, że rząd cypryjski nie jest w stanie sfinansować naprawy sektora bankowego – jest wysoce prawdopodobne, a nawet pewne, że w razie głębszego załamania jednego z głównych banków Cypru, rząd nie byłby w stanie przyjść z wystarczającą pomocą.

Po trzecie, banki cypryjskie są silnie zaangażowane na rynku greckim, toteż sytuacja w Grecji wywiera przemożny wpływ na to, co dzieje się z cypryjskim sektorem bankowym. Tylko dwa wspomniane wyżej największe banki cypryjskie zanotowały w 2011 r. straty w wysokości około 3,5 mld euro, a udział kredytów zagrożonych wzrósł z około 4 proc. w roku 2008 do 10,2 proc. (BoC) i 13,2 proc. (CPB) na koniec 2011 r. Według niektórych danych dwa największe banki cypryjskie poniosły w 2012 r. straty w wysokości 3,5 mld z tytułu redukcji greckiego długu. Wyniki finansowe tych banków, i całego cypryjskiego sektora bankowego, nie będą zatem lepsze niż w 2011 r. Oba banki mają zresztą problemy ze sporządzeniem sprawozdania finansowego za 2012 r. Straty cypryjskich banków doprowadziły do pogorszenia ich pozycji kapitałowej i wymagają pilnego dokapitalizowania. Jaka będzie ostatecznie kwota niezbędnego dokapitalizowania cypryjskich banków? Według obecnych szacunków pakiet ratunkowy dla cypryjskiej gospodarki wynosi 17,2 bln euro. Jest oczywiste, że samodzielnie Cypr nie może sprostać tym potrzebom, gdyż mówimy o kwotach mieszczących się w granicach od 50 do 100 proc. rocznego PKB Cypru.

Po czwarte, cypryjskie banki są narażone, zwłaszcza w ostatnim okresie, na wzrastające ryzyko utraty płynności. Wprawdzie relacja kredytów do depozytów całego cypryjskiego sektora bankowego była relatywnie dobra, jednakże od 2011 roku ulega systematycznemu pogorszeniu depozytów.  Jak dotąd brakująca płynność była dostarczane przez ECB. To jednak może się skończyć. Jak stwierdził w środę Jörg Asmussen z EBC, bank centralny Eurostrefy może udzielać pożyczek na utrzymanie płynności w ramach Emergency Liquidity Assistance (ELA) tylko tym bankom, które są wypłacalne. Tymczasem dziś wypłacalność cypryjskiego sektora bankowego jest co najmniej dyskusyjna. Jeżeli wkrótce cypryjskie nie zostaną dokapitalizowane, to EBC może wstrzymać udzielanie pożyczek cypryjskim bankom, co automatycznie doprowadziłoby do bankructwa systemu bankowego Cypru.

Pytanie o cenę

W tych warunkach nie może dziwić, że od kilku dni trwają gorączkowe poszukiwania chętnego, który zapłaciłby za cypryjski kryzys. Jak wiadomo plan ratunkowy uzgodniony przez cypryjski rząd z UE zakłada pomoc w wysokości 10 mld euro, pod warunkiem jednak, że Cypr dołoży do pakietu około 5,8 mld euro pochodzące z opodatkowania depozytów bankowych. Propozycja ta nie została jednak przyjęta przez cypryjski parlament i mocno skrytykowana przez znaczną część ekonomistów oraz zagranicznych inwestorów. Czy słusznie? Niezupełnie.

Cypryjczycy, którzy dziś nie godzą się na zapłacenie podatku w wysokości 6,75 proc. od depozytów do 100 000 euro, mogą zapłacić znacznie wyższą cenę tracąc niemal całość posiadanych depozytów w przypadku całkowitego załamania systemu i towarzyszącej mu głębokiej recesji. To samo może spotkać oczywiście także i obcokrajowców, głównie Rosjan, ale nie tylko, posiadających depozyty w cypryjskich bankach, których wartość jest szacowana na około 30 mld euro. O ile jednak zwykły obywatel Cypru posiadający niewielki depozyt w banku jest, można powiedzieć, Bogu ducha winien, to z inwestorami zagranicznymi sprawa przedstawia się nieco inaczej. Inwestorzy ci decydując się na lokowanie pieniędzy w cypryjskich bankach czynili to oczekując określonych korzyści i ich obowiązkiem była ocena ryzyka związanego z podejmowanymi decyzjami inwestycyjnymi. Już od dawna było widać, że cypryjski sektor bankowy obarczony jest niezwykle wysokim ryzykiem systemowym, głównie ze względu na jego nadmierny rozrost i koncentrację, do czego, notabene, przyczynili się głównie inwestorzy zagraniczni. Warto zresztą zwrócić uwagę, że lokując pieniądze w cypryjskich bankach, inwestorzy osiągali wymierne korzyści, wynikające z wyższych odsetek płaconych przez cypryjskie banki, nie wspominając już o korzyściach podatkowych.

Według FT deponent, który zdeponował w cypryjskim banku 100 000 euro w 2008 r. do dziś uzyskał z tytułu odsetek 15 000 euro więcej niż gdyby zdeponował tę kwotę w banku hiszpańskim czy włoskim oraz 23.000 euro więcej niż gdyby zdecydował się powierzyć swoje pieniądze bankowi w Niemczech. Wyższe odsetki winny wzbudzać podejrzliwość rozsądnego inwestora, który winien skonstatować: aha, skoro płacą wyższe odsetki niż gdzie indziej, to pewnie inwestują moje pieniądze w bardziej ryzykowne przedsięwzięcia. Mamy tu więc do czynienia z podręcznikową wręcz sytuacją w finansach: chcesz osiągnąć wyższy dochód, musisz narazić się na wyższe ryzyko. W przypadku banków cypryjskich ryzyko to właśnie się materializuje, jedynie wielkość poniesionych strat jest przedmiotem ustalania. W kontekście wspomnianych wyżej różnić w oprocentowaniu depozytów oraz innych korzyści, podatek w wysokości 9,9 proc. wartości depozytu wcale nie wydaje się nadmierny i raczej wzrośnie, a nie spadnie. Gdyby zaś sytuacja rozwijała się w sposób niekontrolowany, to straty inwestorów byłyby trudne do oszacowania.

Jest zrozumiałe, że nawet relatywnie niewielka strata jest przez inwestorów odczuwana jako dolegliwość, której starają się uniknąć, dlatego propozycja podatku spotkała się z tak ostrym sprzeciwem. Jeżeli jednak deponenci nie będą chcieli ponieść choć części kosztów naprawy cypryjskiego sektora bankowego, to kto może to zrobić?

Co zrobi Moskwa

Przyjęło się w ostatnich latach, że to niemiecki podatnik ma płacić za tego rodzaju problemy, co, zakładając nawet że Niemcy czerpią największe korzyści ze wspólnej waluty, nie może się spotkać z entuzjastycznym przyjęciem w Niemczech. Niemiecki podatnik będzie zadawał sobie słuszne pytanie: dlaczego mam płacić rachunek za nieodpowiedzialne zachowanie rosyjskich oligarchów, których korzyści odsetkowe, podatkowe oraz wiele innych są nieporównanie większe od żądanego od nich wkładu w ratowanie systemu, do destabilizacji którego przyczynili się  w znacznym stopniu. Udzielenie racjonalnej i przekonującej odpowiedzi na to pytanie byłoby niezmiernie trudne.

W tej sytuacji oburzenie na szczytach rosyjskiej władzy wydaje się nieco dziwne. Jeżeli władze w Moskwie nie chcą dopuścić do poniesienia strat przez rosyjskich obywateli, to mogą zrekompensować im wartość zapłaconego podatku z budżetu Federacji Rosyjskiej. Sensowne wydaje się także rozważane obniżenie lub całkowite wyeliminowanie obciążeń niskich depozytów, w większości należących do zwykłych obywateli Cypru oraz zwiększenie obciążeń depozytów o wysokiej wartości, należących głównie do deponentów zagranicznych.

Powie ktoś, że opodatkowanie depozytów, a zwłaszcza opodatkowanie wyższą stawką dużych depozytów, należących głównie do nierezydentów spowoduje ucieczkę tych depozytów za granicę i pogorszy sytuację cypryjskich banków. To prawda. Musimy jednak mieć świadomość, że tak czy inaczej reputacja cypryjskich banków już ucierpiała na tyle, że odpływu tego zatrzymać się już nie da, chyba że środkami administracyjnymi. Taki odpływ wydaje się zresztą niezbędny, aby doprowadzić rozmiar sektora bankowego do rozsądnej relacji z cypryjskim PKB, co, gdyby było przeprowadzone w sposób kontrolowany, miałoby pozytywny wpływ na cypryjską gospodarkę, stabilizując ją w dłuższym okresie. To byłaby jedna korzyść z obecnego kryzysu.

Druga korzyść ma bardziej uniwersalny charakter. Od wielu lat raje podatkowe stanowią istotny problem dla światowej gospodarki. W różnego rodzaju krajach, terytoriach zamorskich i na wyspach nastąpił niekontrolowany i niemający uzasadnienia w fundamentach gospodarczych rozwój pośrednictwa finansowego. System bankowy jednego z takich krajów (Islandia) niedawno zbankrutował, cypryjski formalnie jest na skraju bankructwa, chociaż realnie jest już pełnokrwistym bankrutem. Na razie zwolennicy inwestowania w tym raju najedli się strachu. Niezwykle wychowawczy charakter miałyby rzeczywiste, dotkliwe straty, które uczyniłyby ich bardziej ostrożnymi na przyszłość.  Alternatywa polegająca na tym, że straty te pokryją podatnicy takich krajów jak Niemcy, Finlandia, Austria i innych, płacących uczciwie już i tak bardzo wysokie podatki, z logicznego punktu widzenia nie trzyma się kupy.

Aby dodatkowo dowieść, że obciążenie depozytów, zwłaszcza podmiotów zagranicznych, w cypryjskich bankach podatkiem, jest ekonomicznie uzasadnione odwołam się do praktyki rynku kapitałowego. Inwestor giełdowy ma do dyspozycji wiele instrumentów, które oferują wyższą stopę zwrotu niż depozyty bankowe. Nadzieja na wyższą stopę zwrotu okupiona jest jednak wyższym ryzykiem, które bardzo często prowadzi do znaczących strat. Jak dotąd nie powstała jednak idea, aby podatnik rekompensował straty inwestorów giełdowych. Dlaczego identyczne niemal zachowania inwestorów zagranicznych lokujących pieniądze w cypryjskich bankach mają być traktowane inaczej? Nie widzę uzasadnienia. Dziwi mnie tylko oburzenie znacznej części polskich ekonomistów i komentatorów, którzy, o ile pamiętam, nie postulowali, aby polski budżet sfinansował straty nabitych w Amber Gold.

Wśród różnych inwestorów zagranicznych, głównie uważających płacenie podatków za dziejową niesprawiedliwość, Cypr cieszył się zasłużenie dobrą opinią. Niskie podatki, niezbyt dociekliwy aparat skarbowy oraz aparat przeciwdziałający praniu brudnych pieniędzy, ściągał na Cypr inwestorów z całego niemal świata. Kraj ten, obok co najmniej tuzina podobnych, zyskał sobie miano tzw. raju podatkowego.

Od wielu lat raje podatkowe stanowią istotny problem dla światowej gospodarki

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację