Uruchomić list zastawny

Wciąż nie udało się uruchomić podstawowej funkcji listu zastawnego, jakim jest pozyskiwanie kapitału zamrożonego w istniejących nieruchomościach.

Publikacja: 19.04.2013 02:42

Uruchomić list zastawny

Foto: Bloomberg

Cyklicznie pojawiające się na rynkach zawirowania, jak na Cyprze, świadczą o ciągłym braku stabilności. Instrumenty finansowe o charakterze spekulacyjnym umożliwiają tworzenie swoistych „baniek", na których niektóre banki i inne instytucje potrafią dobrze zarabiać, ale towarzyszy temu narastające ryzyko ich pęknięcia.

Kiedy to się dzieje, następuje... żądanie upaństwowienia długów. Firmy i ich szefowie, którzy do niedawna głosili pochwałę niczym nieskrępowanego rynku, którego niewidzialna ręka miałaby posiąść zdolność pełnej samoregulacji skomplikowanych procesów gospodarczych i społecznych, domagają się, aby zaciągnięte zobowiązania spłacały państwa ze środków publicznych. Nieważne, czy to w USA, w Hiszpanii, Grecji, obecnie na słonecznym Cyprze czy 12 lat temu w dalekiej Argentynie.

Różne historie

Za każdym razem ci sami menedżerowie, którzy wcześniej z taką ochotą prywatyzowali zyski, znajdują drogę do rządzących, aby ich przekonać, że straty powinni pokryć obywatele. Niekiedy zresztą bardzo dosłownie poprzez kontrybucję nałożoną na ich oszczędności. Kiedy w dobie największego kryzysu ówczesne władze argentyńskie po prostu skonfiskowały oszczędności obywateli, w Europie pojawiały się głosy: u nas to niemożliwe! Rzeczywiście?

Minęło kilkanaście lat i Cypr, będący członkiem UE i strefy euro, właśnie postanowił spróbować (częściowo pod naciskiem międzynarodowych instytucji finansowych i Komisji Europejskiej) poratować swój system bankowy oszczędnościami obywateli. W kraju obecnego papieża Franciszka przymusowa konfiskata sięgnęła niemal 100 proc.).

Dla oddania sprawiedliwości trzeba koniecznie wspomnieć, że dotąd z tego procederu wyłamała się tylko Islandia. Ten wyjątkowo piękny kraj, lecz o liczbie mieszkańców porównywalnej zaledwie z Białymstokiem, za sprawą grupy rzutkich bankowców w krótkim czasie stał się międzynarodową finansową potęgą. Kapitalizacja sektora bankowego wielokrotnie przewyższyła PKB. Banki zaczęły na szeroką skalę prowadzić akwizycję w Skandynawii, Wielkiej Brytanii i Holandii. Nawet polscy bankowcy zaczęli tam lokować środki. Kiedy w 2008 r. niewypłacalne stały się trzy banki: Glitnir, Kaupthing i Landsbanki, rząd w pierwszym odruchu również chciał im pospieszyć z pomocą publicznymi koronami. Dopiero bunt obywateli, niespotykany w historii tego spokojnego państwa, doprowadził najpierw do upadku rządu, potem źle zarządzanych banków (ostatecznie je znacjonalizowano), a na końcu niektórych polityków zaprowadził przed Trybunał Stanu. Pośrednim skutkiem kryzysu bankowego na Islandii, dającym się zaobserwować w Polsce, jest zniknięcie z rynku Mazowieckiego Banku Regionalnego, który pechowo(?) założył duży depozyt na wyspie gejzerów.

Obserwując krytycznie poczynania zarządów instytucji finansowych i rządów sekundujących im w prywatyzacji zysków i upaństwowieniu strat, pojawia się oczekiwanie częstszego posługiwania się bezpieczniejszymi instrumentami. Jednym z nich jawi się list zastawny.

Znaczenie listu zastawnego

Akurat w tym roku minie 15 lat obowiązywania polskiej ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o listach zastawnych i bankach hipotecznych. Pojawia się zatem dobry moment, aby mu się przyjrzeć. Przypomnijmy, że omawiany akt normatywny miał pobudzić rynek długoterminowego kredytu hipotecznego poprzez stworzenie warunków instytucjonalnych i prawnych do tworzenia specjalistycznych banków hipotetycznych. Miały one być uprawnione do emisji i obrotu szczególnymi papierami wartościowymi – hipotecznymi i publicznymi listami zastawnymi. Pierwsze z nich zabezpiecza się wierzytelnościami banku hipotecznego zabezpieczonymi hipotekami.

Podstawę emisji tych drugich stanowią zaś kredyty zabezpieczone do pełnej wysokości wraz z należnymi odsetkami gwarancją lub poręczeniem Skarbu Państwa, NBP, EBC, rządów lub banków centralnych państw członkowskich UE, Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (z wyłączeniem państw, które restrukturyzują lub restrukturyzowały swoje zadłużenie zagraniczne w ciągu ostatnich pięciu lat), kredyty udzielone wymienionym powyższym podmiotom, kredyty w części zabezpieczone wraz z należnymi odsetkami gwarancją lub poręczeniem jednostek samorządu terytorialnego oraz kredyty udzielone jednostkom samorządu terytorialnego.

Nieco archaiczna nazwa „list zastawny" pochodzi od niemieckiego „pfandbrief". Były to skrypty dłużne emitowane przez prywatne towarzystwa kredytowe. Pierwsze z nich powstały na Śląsku w drugiej połowie XVIII wieku tuż po trzech wojnach śląskich, w wyniku których Prusy zdobyły tę dzielnicę Austrii. Towarzystwa kredytowe bujnie rozwijały się w całych Niemczech, Austrii, Rosji, szczególnie we wszystkich trzech zaborach, a także w wielu innych państwach. Odegrały one wielką rolę najpierw w restrukturyzacji zadłużenia posiadłości ziemskich, a następnie w finansowaniu za pomocą kapitału uruchomionego dzięki listom zastawnym wielkich inwestycji, jak np. budowa wodociągów i kanalizacji w Warszawie w czasach Sokrata Starynkiewicza, prezydenta miasta z nadania cara. W XX wieku stopniowo ulegały przekształceniu w banki. Proces ten zakończył się dopiero w latach 70. ubiegłego wieku w Danii. W Polsce widomym znakiem ich dawnej potęgi jest reprezentacyjna, istniejąca do dziś siedziba Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego (gmach obecnego Muzeum Etnograficznego w Warszawie przy ulicy nieprzypadkowo noszącej nazwę Kredytowej).

Towarzystwa kredytowe zostały zlikwidowane w ramach tzw. reformy bankowej, na którą składały się trzy dekrety, wszystkie datowane na 25 października 1948 r. Wcześniej, bo na podstawie przepisów dekretu z 10 grudnia 1946 r. o rejestracji i umarzaniu listów hipotecznych, listów długów gruntowych i rentowych, wydanych przed 1 września 1939 r., stworzono warunki eliminacji z obiegu listów zastawnych.

Trochę teorii

W latach 90. XX wieku przystąpiono do odtworzenia instytucji listu zastawnego i jego wystawcy. Kiedy już przesądzono, że podmioty emitujące je muszą być bankami, rozwinęła się dyskusja nad tym, czy powinny to być banki uniwersalne czy też specjalistyczne.  Przyjęcie tej drugiej koncepcji ustawą z 29 sierpnia 1997 r. o listach zastawnych i bankach hipotecznych już na starcie ograniczyło ich zasięg. Głównego argumentu przemawiającego za tworzeniem nowych banków hipotecznych ustawodawca upatrywał we względach bezpieczeństwa.

Listy zastawne emitowane na podstawie powołanej ustawy są papierami wartościowymi reprezentującymi wierzytelności pieniężne na sumy oznaczone i płatne we wskazanych terminach. Ich wystawca zobowiązuje się w stosunku do wierzyciela spełnić określone świadczenie pieniężne polegające na wypłacie odsetek i wykupie listów zastawnych w sposób i w terminach określonych w warunkach emisji.

Listy zastawne odznaczają się wyjątkowo niskim ryzykiem inwestycyjnym. Wynika to z ustawowo określonego wielostopniowego systemu zabezpieczeń ich emisji i obrotu. Podstawowe czynniki minimalizujące ryzyko nabycia tego papieru wartościowego stanowią stabilne i ostrożne zarządzanie bankiem hipotecznym, którego przedmiot działalności jest ograniczony ustawowo do czynności związanych z przygotowaniem emisji listów zastawnych, ich przeprowadzeniem, obrotem, umarzaniem itp.

W efekcie środki pieniężne pozyskane w drodze emisji listów zastawnych mogą posłużyć kredytowaniu skonkretyzowanych inwestycji. Bank hipoteczny ma również obowiązek stosować ostrożnościową politykę wycen nieruchomości, na których zostaną ustanowione hipoteki pod zabezpieczenie listów zastawnych. Wreszcie banki hipoteczne podlegają dodatkowemu nadzorowi niezależnych powierników działających przy nich z powołania KNF. Ich zadanie sprowadza się do kontroli wpisów do rejestru zabezpieczenia listów zastawnych, oceny wartości bankowo-hipotecznej nieruchomości pod kątem spełnienia wymagań regulaminu wyceny nieruchomości (zatwierdzanego przez KNF) oraz zgodności z prawem zabezpieczeń listów zastawnych znajdujących się w obrocie.

Być może wymienione cechy listów zastawnych spowodowały, że nie jawią się one na rynku finansowym jako bardzo atrakcyjny instrument finansowy. Przekornie, z punktu widzenia „rekinów" finansjery będą one nieciekawe, bo nie pozwalają na ryzykowne, spekulacyjne operacje.

Współcześnie w Polsce działają jedynie dwa banki hipoteczne: Pekao Bank Hipoteczny (powstały w wyniku kolejnych przejęć, w przeszłości funkcjonował pod nazwami HypoVereinsbanku Banku Hipotecznego i BPH Banku Hipotecznego) oraz BRE Bank Hipoteczny. Oba dokonały emisji listów zastawnych, przy czym pierwszym współczesnym emitentem okazał się HypoVereinsbank Bank Hipoteczny w 2000 r. Krótko i bez powodzenia próbował w Polsce swoich sił duński Nykredit.

Dotychczasowa uboga praktyka obrotu listami zastawnymi wskazuje na trudności w uplasowaniu większych emisji. Wciąż nie udało się uruchomić podstawowej funkcji listu zastawnego, jakim jest pozyskiwanie kapitału zamrożonego w istniejących nieruchomościach. Możliwości, jakie dają listy zastawne, zdają się też zupełnie nie dostrzegać jednostki samorządu terytorialnego i inne uprawnione podmioty publiczne. Nadal potrzeba upowszechniania wiedzy o zaletach listów zastawnych tak dla inwestorów, jak i emitentów.

Można odnieść wrażenie, że na skromnej skali rozwoju tego segmentu rynku finansowego zaważyły wysokie standardy bezpieczeństwa obowiązujące banki hipoteczne. W okresie hossy na rynku mieszkaniowym bankom bardziej opłacało się udzielać zwykłych kredytów z zabezpieczeniem ich hipoteką niż tworzyć banki hipoteczne ograniczone ustawowo w swoich czynnościach. Zapewne akcja kredytowa nie osiągnęłaby wówczas skali z lat 2007–2008, ale jakość portfela kredytowego byłaby nieporównanie lepsza, a kredytobiorcy nie borykaliby się dziś z problemem kursów walutowych.

Niezbędny będzie powrót do sprawdzonych źródeł bankowości hipotecznej...

Adam Pietrasik jest radcą prawnym, obsługuje i nadzoruje największe inwestycje infrastrukturalne w Polsce, w 2001 r. napisał we współpracy z Andrzejem Laskowskim „Historię i współczesność długoterminowego kredytu hipotecznego w Polsce".

Andrzej Laskowski jest ekonomistą, menedżerem związanym z rynkiem budowlanym, autorem wielu opracowań dotyczących finansowania inwestycji infrastrukturalnych oraz etyki w biznesie.

Cyklicznie pojawiające się na rynkach zawirowania, jak na Cyprze, świadczą o ciągłym braku stabilności. Instrumenty finansowe o charakterze spekulacyjnym umożliwiają tworzenie swoistych „baniek", na których niektóre banki i inne instytucje potrafią dobrze zarabiać, ale towarzyszy temu narastające ryzyko ich pęknięcia.

Kiedy to się dzieje, następuje... żądanie upaństwowienia długów. Firmy i ich szefowie, którzy do niedawna głosili pochwałę niczym nieskrępowanego rynku, którego niewidzialna ręka miałaby posiąść zdolność pełnej samoregulacji skomplikowanych procesów gospodarczych i społecznych, domagają się, aby zaciągnięte zobowiązania spłacały państwa ze środków publicznych. Nieważne, czy to w USA, w Hiszpanii, Grecji, obecnie na słonecznym Cyprze czy 12 lat temu w dalekiej Argentynie.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację