Powiedzmy, że mam 20 lat (choć, jak mawiają nasi południowi sąsiedzi, "to se ne vrati") i kątem wynajmuję gdzieś pokój w studenckim mieszkaniu. Albo po prostu właśnie wyniosłam się od rodziców, mieszkam sobie gdzieś i pracuję. Zapewne mam komórkę oraz laptopa, ale telewizor – no właśnie wszystko wskazuje na to, że już niekoniecznie. A jeśli nawet jakimś cudem go mam, wcale nie jest pewne, że wykupię na niego abonament w płatnej telewizji, bo nie mam już zwyczaju sięgania po pilota. Powiedzmy również, że mimo to chcę też mieć dostęp do wszystkich tradycyjnych kanałów telewizyjnych, bo mam w nich swoje ulubione programy. Ale tak, jak mi najwygodniej, czyli przez poręcznego laptopa.
I tu niespodzianka. Baumgartner skacze sobie ze stratosfery, po Marsie spaceruje wysłany przesz ludzi łazik, a na wymagających znacznie mniej rewolucyjnego podejścia obszarach wciąż się czegoś zrobić „nie da".
Polsat ogłosił dziś, że w ramach swojego internetowego serwisu Ipla zacznie udostępniać internautom za stosunkowo niewielką kwotę płaconą miesięcznie kilka stacji w streamingu on-line. Fajnie, bo nie ma rocznego abonamentu i konieczności podpisywania wielostronicowych umów. Zaskoczeniem jest w tej ofercie kanał Discovery (reszta to polskie i tak szeroko dostępne kanały), ale do pełni szczęścia internaucie wiele zabraknie. Stacji jest tylko 14, a każdy wie, że na platformie satelitarnej ma ich kilkaset.
Dlaczego przenieść oferty telewizyjnej nadawanej na żywo do sieci się „nie da"? Niedawno w rozmowie z "Rz" jeden z szefów polskiego YouTube'a powiedział, że nie da to się jego zdaniem namówić dzisiejszych dwudziestoparolatków na wykupienie abonamentu w kablówce albo platformie satelitarnej. W USA, gdzie wszystkie tego typu procesy zachodzą nieco szybciej, badająca rynek telewizyjny firma Nielsen właśnie zaczyna uwzględniać w swoich badaniach domy bez tradycyjnej telewizji, w Polsce bez telewizora żyje już ok. 1 mln domów.
Mimo to nadawcy nie chcą udostępniać swoich stacji niezależnie, poza tradycyjnym modelem, bo z opłat, jakie uiszczają im operatorzy płatnych telewizji, branża telewizyjna ma co roku niemałe i stabilne wpływy. Gdyby zabrać to, co mają najlepszego, do Internetu, zaczną słabnąć. Bronią się więc przed tym, jak umieją.