Nocnik dla górnika

Premier powiedział, że „bez produkcji przemysłowej, tylko na abstrakcjach, tylko na komputerach, na informatyce, na operacjach finansowych nie da się zbudować zdrowej gospodarki". I wyjątkowo miał rację. Zapomniał dodać jeszcze o handlu. Bo jak się coś produkuje, to trzeba to coś umieć sprzedać.

Publikacja: 03.07.2013 21:18

Robert Gwiazdowski

Robert Gwiazdowski

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Operacji finansowych też bym nie dyskredytował tak do końca. Bo to filar trzeci. Trudniej bowiem handlować bez pieniędzy i dlatego ludzie pieniądze wymyślili. Trzeba tylko przywrócić im ich naturalne miejsce w szyku.

Skoro przemysł jest ważny, a Premier ogłaszał to na Śląsku, to musiał też coś powiedzieć o górnikach i ich emeryturach w kontekście sporu o OFE. Górnicy bowiem wywalczyli sobie inny system emerytalny. I to jest koronny argument, że ten inny musi być lepszy, bo przecież jakby był gorszy, to górnicy by go nie chcieli.

Co prawda, Premier w swoim „drugim" expose (w drugiej kadencji, bo w sumie to już w trzecim) stanowczo zapowiadał, że emerytury górnicze zreformuje, ale najwyraźniej wiatr zmienił kierunek, bo teraz równie stanowczo zapowiedział, że jednak ich nie zreformuje – bez względu na to, co „różne mądrale będą mu w Warszawie mówili".

Nie wiem, jakie mądrale powiedziały Premierowi, żeby nie słuchał innych mądrali. Jednak skoro w sprawie OFE mnie w końcu posłuchał, choć udaje, że sam to wymyślił, i w sprawie znaczenia przemysłu też posłuchał, to może kiedyś posłucha i tego: za swoją ciężką pracę – jeśli jest ona opłacalna dla ich kopalń i całej gospodarki – górnicy powinni otrzymywać wysokie wynagrodzenia, które pozwolą im zaoszczędzić na emeryturę, na którą będą mogli przejść wtedy, jak uznają, że zaoszczędzili już dość dużo. Bo państwo ma pomagać tym, którzy nie dają sobie rady. Skoro rząd przyznał w końcu, a przyznał, że emerytura to świadczenie publiczne, to nie ma powodu, żeby górnik na emeryturze dostawał od państwa wyższe świadczenie niż salowa ze szpitala, która będzie temu górnikowi przynosiła nocnik. Bo co górnikowi po pieniądzach, jak nie będzie salowych?

Państwo nie jest od tego, żeby na emeryturze troszczyło się o utrzymywanie różnic między górnikiem i salową, jak będą oni na emeryturach, na takim samym poziomie, na jakim zróżnicował ich wynagrodzenia ten „nieludzki" rynek wówczas, gdy byli zdolni do pracy. Jak się przyjrzymy dokładnie, to zobaczymy, że w obecnym systemie na salowej zarabiają akcjonariusze kopalni Bogdanka, która może płacić górnikom mniej (więc ma wyższe zyski), bo wie, że na wcześniejszych emeryturach będą ich utrzymywały różne salowe płacące podatki na te emerytury.

Autor jest adwokatem, profesorem prawa, prezydentem Centrum im. Adama Smitha

Operacji finansowych też bym nie dyskredytował tak do końca. Bo to filar trzeci. Trudniej bowiem handlować bez pieniędzy i dlatego ludzie pieniądze wymyślili. Trzeba tylko przywrócić im ich naturalne miejsce w szyku.

Skoro przemysł jest ważny, a Premier ogłaszał to na Śląsku, to musiał też coś powiedzieć o górnikach i ich emeryturach w kontekście sporu o OFE. Górnicy bowiem wywalczyli sobie inny system emerytalny. I to jest koronny argument, że ten inny musi być lepszy, bo przecież jakby był gorszy, to górnicy by go nie chcieli.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację