Gawłowski: powinniśmy więcej płacić za korzystanie z wód

Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska

Publikacja: 05.07.2013 00:06

Gawłowski: powinniśmy więcej płacić za korzystanie z wód

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Dlaczego w Polsce na zapobieganie powodziom trafia tak mało pieniędzy?

Stanisław Gawłowski:

Powiedziałbym, że zbyt mało w stosunku do potrzeb, ponieważ mamy ogromne, sięgające dziesięcioleci, zaległości w tym względzie. Podam przykład. Od kilku lat bardzo intensywnie prowadzimy akcje usuwania krzaków i drzew na międzywałach, by usunąć przeszkody spiętrzające falę powodziową. Te drzewa mają po 60 lat, co pokazuje, że nie wyrosły wczoraj. Budowa zapory Świnna Poręba trwa już od prawie 30 lat. Ale trzeba podkreślić, że od kilku lat wydatki w tej dziedzinie – zarówno na utrzymanie bieżące oraz inwestycje – znacznie wzrosły.

Z czego wynika ten wzrost?

Myślę, że głównym powodem jest postępująca urbanizacja kraju. Na przestrzeni lat zabudowane zostały także kiedyś naturalne poldery zalewowe. To powoduje, że nawet przy mniejszych zjawiskach atmosferycznych, podtapiane są coraz większe zamieszkane tereny. Ochrona przeciwpowodziowa stała się kosztowniejsza i bardziej wymagająca.

Stan urządzeń ochrony przeciwpowodziowej woła o pomstę do nieba. Co jest ważniejsze, przywrócenie im należytego stanu czy wielkie inwestycje np. w nowe zbiorniki retencyjne?

Zaniedbania są wszędzie i różne działania musimy prowadzić równolegle. Obecnie koncentrują się one w trzech obszarach. Razem z Lasami Państwowymi realizujemy program odtwarzania tzw. małej retencji. Większe nakłady trafiają na utrzymanie infrastruktury przeciwpowodziowej, gromadzenie informacji na ten temat oraz kontrolę tych działań. Co roku kontrolowanych jest np. ok. 700 km wałów przeciwpowodziowych. Trzeci obszar to działania programowe dotyczące budowy nowych zbiorników retencyjnych i innej infrastruktury.

Kolejne raporty NIK, od 1994 r. są druzgocące zarówno dla działań na szczeblu centralnym, jak i na szczeblu samorządowym.

Rzeczywiście część zadań należy do samorządów, i nie radzą sobie z tym zbyt dobrze ze względu na możliwości finansowe. Ale jest też wiele innych problemów. Miasta, ze względu na rozszerzającą się zabudowę, powinny modernizować i rozbudowywać kanalizacje odprowadzające wodę deszczową. Choć nie jest to w sensie dosłownym infrastruktura ochrony przeciwpowodziowej, to jednak ich słaba przepustowość wpływa na coraz większa liczbę podtopień i zalań w aglomeracjach. Ale nie ma na to pieniędzy, bo zawsze są inne priorytety. A gdy pojawił się pomysł tzw. podatku od deszczu, czyli opłaty za opady, samorządy zostały przez media wyśmiane. Tymczasem kolejne utwardzone i zabudowane tereny uniemożliwiają retencję gruntową – woda z tego terenu musi być odprowadzona, za co trzeba  zapłacić.

Mniejsze gminy są ganione przez NIK m.in. za brak utrzymywania w czystości rowów przydrożnych...

Za utrzymanie tzw. urządzeń melioracyjnych szczegółowych (takich jak systemy drenażowe, bądź rowy melioracyjne do szerokości 1 metra) odpowiedzialny jest właściciel gruntu. Instrumentów przywoływania do obowiązku właścicieli gruntów jest jednak mało. A udowodnienie, że przez jego zaniedbania doszło do zalania jakiegoś terenu jest właściwie niemożliwe.

Rz: Dlaczego w Polsce na zapobieganie powodziom trafia tak mało pieniędzy?

Stanisław Gawłowski:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację