Witold M. Orłowski: Największe ryzyko dla globalnej gospodarki

Jakie jest jesienią największe, globalne ryzyko gospodarcze? Nowa fala pandemii? Tego oczywiście nie da się wykluczyć.

Publikacja: 02.09.2020 21:00

Witold M. Orłowski: Największe ryzyko dla globalnej gospodarki

Foto: AFP

Jednak wygląda na to, że nawet jeśli liczba zachorowań silnie wzrośnie, większość krajów będzie umiała radzić sobie z zarazą lepiej niż wiosną. Powszechny pesymizm, wpychający światową gospodarkę w recesję? Recesji się nie uniknie, ale chyba nie grozi tu żadna katastrofa, bo wszyscy są przygotowani na ciężkie czasy. Kryzys finansowy wywołany gwałtownym wzrostem zadłużenia i niekontrolowanym drukiem pieniądza? Chwilowo nic na to nie wskazuje, wszystkie rządy robią to samo, a uczestnicy rynku uznali, że na razie należy na to spokojnie patrzeć i czekać na przyszłe konsekwencje.

Moim zdaniem największym globalnym ryzykiem gospodarczym będą zbliżające się wybory w USA. Jeszcze pół roku temu Donald Trump cieszył się silnym poparciem, zwłaszcza dzięki rekordowo niskiemu bezrobociu w USA. Potem jednak przyszły kłopoty: nieudolne działania w obliczu pandemii (w którą długo nie wierzył) i drastyczne pogorszenie sytuacji gospodarczej. Dziś USA są największym ogniskiem zarazy na świecie, bezrobocie przekracza 10 proc., a Donald Trump wyraźnie przegrywa w sondażach z Joe Bidenem.

Co można zrobić w takiej sytuacji, na dwa miesiące przed wyborami? Albo cierpliwie czekać, licząc na zmianę nastrojów. Albo – jak Claire i Frank Underwoodowie w piątym sezonie „House of Cards"– wywołać burzę. W sferze społecznej pomocą są zamieszki rasowe. A w gospodarczej najłatwiej to zrobić, wywołując wojnę handlową z Chinami.

Donald Trump od początku swoich rządów z sympatią mówił o protekcjonizmie. Budował mur na granicy z Meksykiem, stosował metody bezpośredniego nacisku na wielkie koncerny, partnerów gospodarczych z Azji, Europy i Ameryki straszył podwyżkami ceł. Zresztą z pewnymi sukcesami – szantażowani czynili ustępstwa, które zadowalały prezydenta i pozwalały mu odtrąbić kolejne zwycięstwo. A sytuacja nie wymknęła się spod kontroli.

Dziś być może prezydent uzna, że nadszedł czas na pełne sięgnięcie do arsenału protekcjonizmu i wywołanie prawdziwej wojny handlowej. Tym bardziej że pozwala to zgrabnie połączyć gospodarkę z pandemią: Trump stale mówi o „chińskim wirusie", sugerując konieczność „ukarania" Chin za to, że w USA odnotowano ponad 6 mln zachorowań (a więc winni są Chińczycy, a nie jakieś błędy nieomylnego prezydenta).

Problem w tym, że rozpętanie dziś wojny handlowej to jeden z największych błędów, jakie można popełnić. Zaatakowani odpowiedzą kontratakiem, nastąpi eskalacja wzajemnych sankcji, a raz rozpoczętą wojnę trudno opanować. Amerykanie zresztą już to testowali: potężne podwyżki ceł w reakcji na wybuch wielkiego kryzysu w 1929 r. wywowały drastyczne załamanie handlu światowego (60-proc. spadek obrotów) i wpędziły świat, w tym USA, w gigantyczną recesję. Bo protekcjonizm należy do najbardziej zdradliwych (choć politycznie wygodnych) recept na poprawę sytuacji.

Ekonomia swoje, polityka swoje. Im gorsze notowania Donalda Trumpa, tym większe ryzyko wojny handlowej. A dla światowej gospodarki, już dotkniętej recesją i balansującej na granicy załamania, byłby to potężny cios.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne