Demoralizacja jako lek na recesję

Jeszcze niedawno minister finansów Jacek Rostowski chwalił się, że istniejąca reguła wydatkowa zabezpiecza nas przed rozrzutnością polityków.

Publikacja: 26.07.2013 02:35

Paweł Czyryło

Paweł Czyryło

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Podobne pozytywne znaczenie przypisywano też progom ostrożnościowym (dotyczącym relacji długu do PKB). Teraz jednak koalicja rządząca decyduje o zawieszeniu tych bezpieczników (reguły wydatkowej oraz progu na poziomie 50 proc. PKB), by uniknąć cięć koniecznych z uwagi na szybki wzrost długu i złą kondycję budżetu. Dzięki takim działaniom można będzie zaciągać kolejne długi po to, by zapewnić finansowanie bieżących wydatków. Odbywać się to będzie rzecz jasna pod hasłem stymulowania gospodarki i unikania recesji.

Czy należy się więc niepokoić? Na tle innych członków Unii zadłużenie Polski nie jest najwyższe. Tyle że w całej tej sytuacji ryzykowne może być samo podejście polityków do obowiązujących reguł. Jest problem? Przepisy można przecież łatwo zmienić zgodnie z powiedzeniem „Zbij pan termometr, nie będziesz pan chory".

Takie zachowanie jest zresztą charakterystyczne dla wszystkich partii politycznych. Dotąd żadna nie pokazała, że myśli o tym, jak ograniczać zadłużenie Polski. Skrajnym przykładem było podgrzewanie koniunktury wtedy, gdy gospodarka i tak pędziła, czyli słynne obniżenie składek za czasów PiS. Nikt zaś nie myśli o budowaniu poduszki bezpieczeństwa w czasie prosperity, by lżej przechodzić kryzysy. I niestety trudno mieć nadzieję, że w najbliższych latach zobaczymy tu zmiany na lepsze, skoro niedługo znów wejdziemy w okres wyborczy.

Dobrym sygnałem jest to, że rynki finansowe na razie nie przejęły się działaniami polskiej koalicji rządzącej, bo parametry długu i deficytu są nad Wisłą o wiele lepsze niż w wielu krajach Unii. Choć pytanie, czy nie zmieni się to za rok, dwa, jeśli wejdziemy na ścieżkę szybszego wzrostu zadłużenia, pozostaje otwarte.

Podobnie jak kolejne: czy zniesienie 50-procentowego progu długu nie rozluźni naszych polityków do tego stopnia, że przestaną mieć opory, gdy trzeba będzie zmienić zapisany w konstytucji próg 60 procent?

Bo że poparcie polityczne i dla takiej zmiany by się znalazło, w to nie wątpię.

Podobne pozytywne znaczenie przypisywano też progom ostrożnościowym (dotyczącym relacji długu do PKB). Teraz jednak koalicja rządząca decyduje o zawieszeniu tych bezpieczników (reguły wydatkowej oraz progu na poziomie 50 proc. PKB), by uniknąć cięć koniecznych z uwagi na szybki wzrost długu i złą kondycję budżetu. Dzięki takim działaniom można będzie zaciągać kolejne długi po to, by zapewnić finansowanie bieżących wydatków. Odbywać się to będzie rzecz jasna pod hasłem stymulowania gospodarki i unikania recesji.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację