To jest właśnie doskonały przykład działań w ramach BIZUKI (czyli współpracy BIZnesu i naUKI), których w Polsce podejmuje się zbyt mało. Mamy firmę, która zmaga się z pewnymi barierami w rozwoju innowacyjnych produktów, określa obszar problemowy i rzuca wyzwanie naukowcom, którzy je podejmują. I BIZUKA się rozwija.

Ale tamten wieczór był unikalny z jeszcze jednego powodu. Podczas panelu mówiłem, że to bardzo udany dla polskiej innowacyjności wieczór, ale byłby wręcz unikatowy, gdyby wysoki rangą przedstawiciel bardzo ważnej jednostki sektora publicznego odpowiedzialnej za rozwój badań – który także był na panelu – powiedział, że jego instytucja dokłada tym młodym badaczom drugie tyle.

Bo przecież mamy wszystkie elementy układanki, na których zależy państwu polskiemu: młodzi zdolni naukowcy, rozwiązujący problemy naukowe, przed którymi stoją firmy, kapitułę konkursu złożoną z wybitnych polskich naukowców z tej dziedziny. Aż się prosi, żeby dołożyć trochę pieniędzy publicznych na te potrzebne badania. I wtedy wysoki rangą przedstawiciel tej ważnej instytucji powiedział, że podejmuje wyzwanie i w przyszłym tygodniu postara się o uruchomienie takiego finansowania, po uzyskaniu potrzebnych opinii prawnych.

Jeżeli uda się takie finansowanie zapewnić bez konieczności przechodzenia kolejnej formalnej procedury konkursowej, to będzie doniosła zmiana mechanizmów działania sektora publicznego, na lepsze. Bo istniejąca dokumentacja konkursowa zostanie uznana, a młody badacz zamiast przez kolejne miesiące wypełniać kwity, zajmie się tym, na czym się zna, czyli prowadzeniem tak bardzo potrzebnych badań naukowych.

Mam głęboką nadzieję, że to, co wydarzyło się owego wieczoru, stanie się nowym standardem wspólnego działania firm, uczelni i sektora publicznego na rzecz wspierania polskiej innowacyjności. Ale żeby tak się stało, potrzebne są trzy zmiany. Po pierwsze, za wygranie konkursu badawczego ogłoszonego przez prywatną firmę naukowiec powinien dostać znacznie więcej punktów ministerialnych niż obecnie, żeby wygrywanie takich konkursów budowało jednocześnie prestiż naukowy. Po drugie, firmy inwestujące w badania i rozwój, również za pomocą takich konkursów, powinny móc w całości potraktować te wydatki jako koszty podatkowe. Po trzecie, powinny zostać uruchomione fundusze publiczne, które staną się finansowym dopalaczem w takich konkursach.