Skoro nie sprawdzają się prognozy przygotowywane przez poważne ośrodki badawcze (wspomniany raport na zamówienie Klubu Rzymskiego przygotowali eksperci jednej z najlepszych uczelni na świecie, MIT), jaki jest w ogóle sens formułowania prognoz wybiegających wiele lat w przyszłość? Szczególnie teraz, gdy wobec światowego kryzysu upadają modele przez wiele lat uważane za niepodważalne?
Pomimo tego, że wieloletnie prognozy często się nie sprawdzają, wierzę w sens ich formułowania. A to dlatego, że gdyby nie to, iż ludzie przestraszyli się przepowiedni z raportu Klubu Rzymskiego, prawdopodobnie nie podjęliby działań ukierunkowanych choćby na poszukiwanie alternatywnych w stosunku do ropy naftowej źródeł energii. Gdyby nie inne prognozy, mówiące o globalnym ociepleniu postępującym wskutek działalności człowieka, prawdopodobnie mało kto przejmowałby się emisją gazów cieplarnianych. Prognozy zwiastujące negatywne przełomy sprawiają, że ludzie zaczynają się obawiać o swoją przyszłość, a strach bywa bardzo silnym motywatorem do podejmowania działań. Dobre wróżby również mogą być motywujące, choć chyba nie w takim stopniu jak te zwiastujące załamanie w jakiejś dziedzinie życia.
Istotę wieloletnich prognoz stanowi fakt, że wyznaczają one pewne kierunki zmian. Pozwalają spojrzeć na dane zagadnienie z szerszej perspektywy. Mobilizują do działania, a przez to umożliwiają zapobieganie lub łagodzenie skutków negatywnego rozwoju sytuacji czy też wykorzystanie szansy, jaką tworzą dobre przepowiednie.
Polska stoi przed ogromną szansą. Do tej pory udawało nam się suchą stopą przejść przez kryzys trawiący wiele europejskich gospodarek. Zdaniem ekonomistów HSBC w perspektywie kilkudziesięciu lat pozycja Polski w rankingu największych gospodarek świata w zasadzie się nie zmieni. Z pozoru może się to wydawać mało spektakularnym osiągnięciem. Warto jednak uzmysłowić sobie fakt, że wiele krajów, które dziś zajmuje w tym zestawieniu wyższą pozycję, w przyszłości znajdzie się na niższych szczeblach tej drabiny. W czołówce pozostaną najbardziej dynamiczne rynki wschodzące i to jest wyznacznik kierunku, w którym powinniśmy patrzeć i z którym powinniśmy wiązać naszą przyszłość.
Z prognoz renomowanej firmy analitycznej Oxford Economics wynika, że największy potencjał rozwoju eksportu tkwi w Azji oraz że Chiny mogą stać się jednym z ważniejszych nabywców towarów z Polski w perspektywie kilkunastu lat. Najwięcej zyskają na tym ci, którzy najwcześniej sobie to uzmysłowią, wykorzystując tę szansę. Natomiast ci, którzy będą tylko obserwowali rozwój sytuacji argumentując, że wieloletnie prognozy i tak się nie sprawdzają, mogą sporo na takiej postawie stracić.