Zadzwonił przedstawiciel „mojej" kablówki. – Jakie programy ogląda pan najchętniej: filmy, seriale, sport czy dokumentalne? – spytał naduprzejmie. Wyczuwając, że uprzejmość bynajmniej bezinteresowna nie jest, odparłem oględnie: – W moim pakiecie mam wszystko, czego potrzebuję. Po zmianie tonu wywnioskowałem, że nie była to odpowiedź, której oczekiwał.
Wykorzystał więc okazję do aktualizacji danych. Jak rasowy akwizytor wypytał o wszelkie namiary. Przy mailu zaznaczyłem, że nie wyrażam zgody na przysyłanie informacji z promocjami czy konkursami. Bo – jak dodałem – mój wcześniejszy brak zgody na to kablówkę nie bardzo obszedł. I dostawałem takie maile średnio raz na miesiąc.
Pan niezbyt zadowolonym głosem odparł, że zaznacza taką opcję. Jednak, jak się pewnie państwo domyślają – na tym się nie skończyło.
Otóż od tej rozmowy codziennie (sic!) dostaję mail zatytułowany: „[Firma X] prosi o zgodę". A w nim: „[Firma X] planuje rozpocząć wysyłkę wiadomości e-mail, zawierających specjalne oferty przeznaczone dla naszych lojalnych klientów". I wystarczy kliknąć na przycisk, by to wszystko mieć. I dalej: „Niekliknięcie ww. przycisku oznacza, iż nadal nie będziemy mogli informować Pana o: - specjalnie dopasowanych propozycjach - nowościach w [FIRMA X] NA ŻĄDANIE - konkursach z atrakcyjnymi nagrodami".
I cóż ja mogę zrobić z tym moim brakiem zgody? Dalej jestem bombardowany niechcianymi mailami. Pod pretekstem, że nie zdaję sobie sprawy, z czego rezygnuję.