Dobrym tego przykładem są firmy specjalizujące się w udzielaniu pożyczek online, które mocno przystąpiły do konkurencji o klientów potrzebujących małych kwot, ale szybko.

O tym, jak intensywnie się rozpychają na tym rynku, świadczy choćby częstotliwość reklam dwóch najbardziej widocznych graczy w tym segmencie. A chcą przyciągnąć przede wszystkich młodych ludzi, którzy nie tylko cenią sobie czas i korzystają z nowych technologii, ale do tego potrafią liczyć. Najczęściej nie mają konta i wystarczającej historii kredytowej, więc bank im nie pożyczy, także dlatego, że chodzi o naprawdę małe kwoty.

A w przeciwieństwie do wielu firm oferujących pożyczki w domu, bez BIK, ale za to na lichwiarskich warunkach – czyli takich, do których klient przychodzi tylko raz, nowi pożyczkodawcy wiedzą, że to strategia krótkoterminowa. Ich pożyczki są wprawdzie droższe niż w bankach, ale w akceptowalnych granicach. A mogą sobie na to pozwolić, bo nie pożyczają w ciemno i sprawdzają klientów w bazach kredytowych, ograniczając tym samym ryzyko i koszty wynikające z niespłacanych pożyczek. Świadczy o tym choćby fakt, że tylko 4 na 10 nowych klientów przechodzi przez to sito. Choć wśród stałych klientów ten odsetek jest dużo wyższy, to i tak nie każdy ma szansę na taką pożyczkę.

Jeśli szykowane przez Ministerstwo Finansów  regulacje rynku pożyczek nie pójdą  w złym kierunku, to bankom  może wyrosnąć poważny konkurent, przynajmniej w tej części rynku.