Chcielibyśmy odnieść się do kilku stwierdzeń Jakuba Borowskiego i Macieja Relugi, dwóch członków Rady Gospodarczej przy Premierze (RG), którzy w swoim artykule „Wysyp uwag o OFE" („Rzeczpospolita", 28 listopada 2012 r.) reagują na krytykę stanowiska rządowego przez członków Komitetu Obywatelskiego ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego (KOBE) i innych ekonomistów, w szczególności na oświadczenie Business Centre Club (BCC) sygnowane nazwiskiem Stanisława Gomułki.
Konieczna dokładna analiza
Po pierwsze, w odniesieniu do centralnej kwestii – otwarte fundusze emerytalne a dług publiczny – autorzy nie dystansują się od stanowiska analityków rządowych, że przepływ części składki do OFE w całości przełożył się na zwiększenie długu publicznego.
Tymczasem ustalenie wpływu jakiegoś wydatku na dług publiczny w dłuższym okresie nie polega na zsumowaniu wydatków i oprocentowania od tych wydatków, lecz na przedstawieniu historycznej analizy polityki fiskalnej. Jest ona konieczna, gdyż nowy wydatek mógł być skompensowany spadkiem (albo ograniczeniem wzrostu) innych wydatków lub wzrostem dochodów.
Przyjęcie koncepcji rządowej oznacza rezygnację z idei wielofunduszowości, która pozwoliłaby na dostosowanie alokacji w akcje do wieku oszczędzającego
W skrócie przedstawimy zatem, jak taka analiza naszym zdaniem wygląda. Reformie emerytalnej z roku 1999 towarzyszyły w latach 1999–2012 działania kompensacyjne (reforma Hausnera, zwiększenie rygorów w obszarze nowych rent, eliminacja przedwczesnych emerytur), które zneutralizowały wpływ zwiększenia dotacji do FUS.