Po czym oddalił się na rozmowy do Rzymu. Przyszedł czwartek i Informacyjna Agencja Radiowa pisze tak: „Wicepremier miał nadzieję, że w czasie pobytu w Rzymie uda mu się dowiedzieć od dyrekcji Fiata, jaki model samochodu produkowany będzie w jego polskich zakładach. Tymczasem nastąpiła jego fuzja z Chryslerem i sprawa została odłożona na później". Czyli razem 0:3 dla ministra. Handel gruszkami na wierzbie kiedyś był dochodowy, ale teraz konkurencja jest duża.

Po co on to mówi? Prawdopodobnie gada tak, bo potrzebuje sukcesów w świecie, w którym o sukces trudniej niż kilka lat temu. Świat pokryzysowy rozwija się wolniej, to po pierwsze. Po drugie, Polska już w różnych obszarach nadrobiła trochę dystansu do tych, których goni, a wiadomo, że im mniejszy dystans zostaje do odrobienia, tym trudniej go odrobić. Wreszcie, dotychczasowe metody zaczynają się wyczerpywać. Piechociński został na etapie wielkich inwestycji bezpośrednich, tymczasem coraz częściej mamy do czynienia z odpływem kapitału zainwestowanego w Polsce. To dlatego od roku agencja inwestycji zagranicznych opowiada, że teraz już nie ważne jest, ile kapitału zainwestowano, ale ile miejsc pracy powstaje, bo szuka nowego  sposobu na swoje tradycyjne samochwalstwo. No i ma teraz do autoreklamy  magazyny Amazona.

Tymczasem o ile jeszcze w najbliższych latach wspierać nas będą fundusze europejskie, to w kolejnej dekadzie już nie. Jak mówi Jakub Borowski (Rada Gospodarcza przy premierze) potem „trzeba będzie coś położyć na stole". Tym czymś muszą być innowacje – pytanie, czy system, który  spróbuje się stworzyć w najbliższych latach, łączący  uczelnie i instytuty z biznesem – zadziała. Różne rządy próbowały to robić przez ostatnie 20 lat albo i 40, bo coś mi się kołacze, że już w latach 70. o tym mariażu w kółko pisano.

Jednak z drugiej strony - jeśli wierzyć mediom – wiele polskich innowacyjnych osiągnięć co roku przebija się na rynki europejskie – od gier i programów komputerowych przez autobusy i pociągi, na  drukarkach 3D kończąc. Na różnych targach innowacji polscy wynalazcy otrzymują sporo medali, m.in. w medycynie, inżynierii materiałowej, nawet przemyśle spożywczym.  Weryfikatorem jest eksport, bo oznacza, że wynalazek udało się skomercjalizować. I to też niektórym się udaje. Wbrew administracji, biurokracji, marnowaniu środków publicznych i europejskich, etatyzmowi, forsowaniu państwowych czempionów itd. itd. Może  więc zamiast rządowego systemu innowacyjnie zaprojektować wolny rynek, niskie podatki i zero biurokracji?  A pieniądze dosypać z helikoptera.