W ostatnim tygodniu pojawił się doroczny raport o wynikach konkursu Złota Strona Emitenta. Odkryłem go przypadkiem, przeglądając w internecie depesze PAP. I to z depeszy PAP poświęconej wynikom konkursu pochodzi cytowana opinia. Przyznam, że liczącego 108 stron raportu nie przeczytałem, bo moja prosta, lekka i szybka przeglądarka PDF miała kłopoty z edycją owego pliku.
Tak się złożyło, że publikacja raportu zbiegła się z kilkoma moimi niepowodzeniami dotyczącymi internetowych stron spółek giełdowych. Porażki nie wynikały z tego, że zamieszczone tam pliki PDF nie dały się odczytać, ale z tego, że ich w ogóle tam nie było albo nie dało się ich znaleźć. Nie potrafiłem często odszukać nawet tak podstawowych informacji, jak aktualny skład zarządu spółki.
Czasami za porażkę uznawałem zbyt długie poszukiwanie informacji. Szukałem długo, bo była sprytnie schowana tam, gdzie nikt by jej nie szukał.
Moja wzmożona aktywność na stronach internetowych spółek giełdowych wynikała z dwóch powodów. Po pierwsze, trwa sezon wyników. Po drugie, w kilku firmach trwa ruch w akcjonariacie i władzach. W takiej sytuacji warto wiedzieć nie tylko, kto jest dużym graczem w tej czy innej firmie, ale także z kim w zarządzie lub radzie nadzorczej może być powiązany.
Specjalnie nie wymieniam nazw spółek, których strony WWW wertowałem. Oględnie napiszę tylko, że nie były to firmy, których strony odzwierciedlają najnowsze trendy w projektowaniu witryn internetowych. Według wspomnianego na wstępie raportu archaiczność to wada. Moim zdaniem ascetycznie przygotowana strona, która nie jest przeładowana technologicznymi fajerwerkami, ma wielką zaletę. Jest zwykle lekka i da się ją otworzyć, nawet przebywając w zasięgu mobilnego internetu renomowanego operatora komórkowego...