Dzięki temu w ciągu siedmiu lat prawdopodobnie uda się zmodernizować kilkanaście tysięcy kilometrów tras.
Nie obserwujemy jednak wcale początku jakiejś rewolucji na torach. Ta rozpoczęła się już wiele lat temu, gdy do Polski zaczęły napływać gigantyczne pieniądze unijne na modernizację infrastruktury. Po ewidentnych problemach na początku w ostatnich latach kolej zaczęła inwestować na potęgę: od 2007 do 2013 r. PKP PLK zmodernizowała łącznie ponad 5,5 tys. km torów, wydając na ten cel ok. 24 mld zł.
Kwota astronomiczna. A rezultaty? ?W 2013 r. PKP InterCity straciła 4,5 mln klientów. A w pierwszych sześciu miesiącach bieżącego roku z jej usług zrezygnowało kolejne 3 mln pasażerów.
Dlatego co najmniej równie ważna jak miliardowe inwestycje dla przyszłości polskiej kolei staje się odpowiedź na pytanie, kiedy wreszcie odczujemy ich efekty. Wydaje się, że niestety nieprędko. Planowane gigantyczne remonty sprawią przecież, że po jeszcze większej liczbie tras pociągi będą się niemiłosiernie ślimaczyć, ?a pasażerowie z punktu A do B wciąż przejeżdżać będą znacznie wolniej niż samochodem, o samolocie nie wspominając. Czyli dokładnie tak jak teraz. Obawiam się, że obrazu polskiej kolei w ciągłej budowie nie zmieni nawet osławione pendolino, które ma ruszyć na trasy w grudniu.
PKP już teraz musi przekonywać pasażerów, że powinni wrócić do wszystkich pociągów, nie tylko tego najszybszego. Mają w tym pomóc nowoczesne, czyste składy, w których nie tylko nie będziemy się obawiać pogryzienia przez krwiożercze insekty, ale w spokoju wypijemy kawę, zjemy smaczny posiłek czy posurfujemy po sieci. Spółki wprowadzają też nowe, bardziej atrakcyjne z punktu widzenia pasażera cenniki.