Żarło, żarło i zdechło

W porównaniu z innymi dużymi gospodarkami Europy Polska rozwijała się w minionych kwartałach szybko.

Publikacja: 27.09.2014 11:31

prof. Krzysztof Rybiński rektor Akademii Vistula w Warszawie

prof. Krzysztof Rybiński rektor Akademii Vistula w Warszawie

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

To miało bardzo dobry wpływ na rynek pracy: według Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności bezrobocie spadło o ok. 250 tys., o tyle wzrosło zatrudnienie. Dzięki temu Polacy byli w dobrych nastrojach, brali kredyty i całkiem sporo kupowali. Ruszyły inwestycje, w tym po raz pierwszy od kilku lat pojawiło się solidne ożywienie w budownictwie. Przez pewien czas wydawało się, że nawet sankcje unijne i kontrsankcje rosyjskie nas za bardzo nie dotyczą i jeżeli tylko zjemy lub wypijemy nadmiar jabłek, to będzie po problemie. Co prawda lekki podskórny niepokój budził fakt, że inflacja silnie spada, aż zamieniła się w deflację, co jest niespójne z obrazem dobrze rozwijającej się gospodarki.

Aż przyszły dane za sierpień, wszystko siadło, produkcja spadła, a w takich gałęziach przemysłu jak samochodowa, przetwórstwa żywności, napojów, tekstylna i odzieżowa, doszło do załamania. Od kilku miesięcy spada skłonność firm do zatrudniania, co na razie nie przerodziło się w zwolnienia, ale wskaźniki wyprzedzające zapowiadają, że prawdopodobnie będą one nieuniknione.

Wiemy, że spadek produkcji wynika prawdopodobnie z tego, że od pewnego czasu malały zamówienia eksportowe, do czego przyczyniła się wojna na Ukrainie, sankcje i spadek aktywności gospodarczej w Niemczech. Ale przynajmniej popyt krajowy rósł solidnie, szczególnie inwestycje. Jeżeli ten ostatni silnik wzrostu spowolni, czekają nas poważne kłopoty.

Czy można temu przeciwdziałać? Na szczęście można, na wiele sposobów. W odróżnieniu od Rady Zarządzającej EBC, która już spuściła spodnie do kostek i stoi z gołym tyłkiem i głupią miną, RPP ma jeszcze daleko do ujemnych stóp procentowych. Z obecnego poziomu 2,5 proc. można szybko zejść o 0,5 proc., co poprawi popyt na kredyt i osłabi złotego. Dzięki czemu inflacja może szybciej wrócić do celu, a okres deflacji może trwać znacznie krócej. Ale po aferze taśmowej będzie ciężko podjąć taką decyzję.

Nowy rząd może zainicjować wiele reform, które nie zwiększają wydatków, ale uwalniają potencjał uwięziony w prywatnych firmach, które bardzo wiele energii marnują na skakanie przez administracyjne płotki, a mogłyby biec sprintem. Nadchodzące exposé premier Kopacz to świetna okazja, by ogłosić takie reformy i pozytywnie odróżnić się od poprzednika, który obiecywał złote eurogóry i rozdawał kiełbasę wyborczą.

Ale możemy też nic nie robić i liczyć, że Niemcy wkrótce się ożywią, Putin się opamięta, a polskie firmy będą coraz sprawniej skakać przez urzędnicze płotki. Że jakoś to będzie. Sie ma.

prof. Krzysztof Rybiński rektor Akademii Vistula w Warszawie

To miało bardzo dobry wpływ na rynek pracy: według Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności bezrobocie spadło o ok. 250 tys., o tyle wzrosło zatrudnienie. Dzięki temu Polacy byli w dobrych nastrojach, brali kredyty i całkiem sporo kupowali. Ruszyły inwestycje, w tym po raz pierwszy od kilku lat pojawiło się solidne ożywienie w budownictwie. Przez pewien czas wydawało się, że nawet sankcje unijne i kontrsankcje rosyjskie nas za bardzo nie dotyczą i jeżeli tylko zjemy lub wypijemy nadmiar jabłek, to będzie po problemie. Co prawda lekki podskórny niepokój budził fakt, że inflacja silnie spada, aż zamieniła się w deflację, co jest niespójne z obrazem dobrze rozwijającej się gospodarki.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację