Polska okazuje się rajem dla międzynarodowych przestępców podatkowych. Szczególnie atrakcyjne są dla nich wyłudzenia zwrotu VAT naliczonego za fikcyjny obrót różnymi towarami. W ostatnich latach głośno było o takich przypadkach w „handlu" prętami stalowymi. Uczciwi przedsiębiorcy długo zwracali uwagę na ten problem, ale musiały minąć ponad dwa lata, zanim w tym roku wprowadzono wreszcie zasadę odwróconego VAT, która ukróciła wyłudzenia.

Oczywiście przestępców wyłudzających miliardy złotych stać na wynajmowanie najlepszych specjalistów, którzy wynajdują luki w prawie i potrafią tworzyć skomplikowane schematy nielegalnych działań. Ale utrzymanie aparatu skarbowego też kosztuje miliardy złotych i jeśli urzędnicy nie potrafią sami zauważyć luk i stworzyć odpowiednich przepisów, to może warto z tych pieniędzy wydać kilka milionów na zatrudnienie zewnętrznych specjalistów, którzy potrafią to zrobić.

Inna sprawa to skuteczne ściganie przestępstw. W ramach resortu finansów działają kontrola skarbowa i wywiad skarbowy, a pracownicy tego ostatniego nie tylko sami mogą prowadzić inwigilację i zakładać podsłuchy, ale też powinni współpracować z innymi wyspecjalizowanymi w ściganiu przestępców służbami. Dlaczego więc rekiny podziemnego świata im się wymykają?

To zapewne kwestia priorytetów. Przestępcy, jak wiadomo, mogą być niebezpieczni, więc po co się narażać? Poza tym trudno namierzyć pojawiające się znikąd, często zmieniające siedziby i rozpływające się w niebycie firmy słupy. Dużo łatwiej zaczaić się pod budką z kebabem i nałożyć mandat za niewydanie paragonu. Albo tygodniami grzebać w papierach legalnie działającej firmy – na pewno coś się w nich znajdzie, przecież przepisy są tak skomplikowane, że nawet poszczególne urzędy skarbowe interpretują je w różny sposób.