Ponieważ ławki są dwu albo trzy osobowe, dzieło artysty kosztuje po 14 tysięcy za sztukę, czyli 5 do 7 tysięcy za jedno miejsce do złożenia pupy. Prezydent mówi, że cierpi, ale musiał wypłacić, tymczasem przecież to tanio jak barszcz. Jedno miejsce do siedzenia w budowanej do niedawna przez 40 lat operze w Bydgoszczy kosztowało co najmniej milion złotych, a pewnie ze dwa.
Ale historia ze Stalowej Woli jest historią z happy endem. Otóż prezydent miasta, który zawarł taką umowę z profesorem-artystą, już nie jest prezydentem (wypłaca z bólem jego następca). Przegrał w wyborach, podobnie jak prezydent Radomia - twórca lotniska, na którym nie lądują samoloty linii lotniczych, i które w styczniu trzeba było dotować kolejnymi 3 mln zł z miejskiej kasy (w sumie już będzie tego 43 miliony) na utrzymanie załogi widma.
W Zabrzu sukces. Tu pieniądze są spore, więc to też raczej opera niż operetka. Właśnie zakończono wyburzanie największego szpitala w Polsce. Zaczęto budowę też w latach 70 i wydano na nią około 400 mln zł. Potem prace wstrzymano, a ponieważ nikt skorupy nie chciał kupić, za 3,6 mln wyburzono ją – teraz może uda się opchnąć działkę.
Płock nie wyburza, tylko remontuje - mieszkania komunalne. Koszt remontu 6 mieszkań po 12 tysięcy za metr wyniesie 2,6 miliona złotych, bo takie są wymagania konserwatora zabytków. Będzie zapewne cacuszko, ciekawe, kto dostanie przydział. Jak skrupulatnie wyliczyli lokalni dziennikarze za te same pieniądze można by kupić w Płocku 17 małych mieszkań.
W oszczędnym i gospodarnym Poznaniu w ramach kompromisu z radnymi Zarząd Transportu Miejskiego zwiększy liczbę etatów nie do 209, lecz do 199 (w 2013 roku pracowało tam 167 osób). Jak pisze miejscowy dziennikarz o 20 osób spadnie liczba kasjerek i kontrolerów, a więcej osób zasiadać będzie na kierowniczych i dyrektorskich stanowiskach - w 2013 r. było to 20 osób, teraz ma być 35. W Poznaniu też nie wybrano dotychczasowego wieloletniego prezydenta, więc być może nowy wyrzuci pomysłodawców za drzwi.