Biorąc pod uwagę, z jaką łatwością przyszło im przejęcie części aktywów OFE, jestem przekonana, że żyją chwilą. Wiadomo było, że zasypanie dziury budżetowej pieniędzmi z funduszy niewiele da. Problem nie zniknie, wręcz przeciwnie, jak przyczajony tygrys wcześniej czy później da o sobie znać. No i już daje.
W roku 2014 wzrost długu bliski rekordu
Zamiast wykorzystać fakt odebrania OFE pieniędzy i szybko doprowadzić do zrównoważenia budżetu i całego sektora finansów publicznych, rząd przysnął. Efekt – drugi największy przyrost zadłużenia w ciągu ostatnich 15 lat. A przecież okoliczności, aby wyczyścić finanse, są wymarzone – gospodarka nabiera rozpędu, firmy zaczynają pewniej poruszać się w otoczeniu biznesowym, bezrobocie spada. Jeśli teraz nie poprawimy naszej sytuacji, to kiedy?
Brutalna prawda jest taka, że w kolejnych latach może to być coraz trudniejsze, cykle ekonomiczne są coraz krótsze i w perspektywie paru lat raczej wszyscy spodziewają się kolejnego spowolnienia niż ożywienia. Problem polega na tym, że czekają nas wybory. Przed nimi żadna ekipa nie odważy się powiedzieć górnikom: musimy zrestrukturyzować kopalnie, rolnikom: nie będzie rekompensat, a wszystkim Polakom: oszczędzajcie.
Co się stanie za rok? Wtedy rządzący będą się martwić. O ile pozostaną na stanowiskach. Bo wtedy nie będzie to już ich problem.