Z pomocy wielkim korporacjom w omijaniu fiskusa uczyniły one swój – nazwijmy to – model biznesowy, czego dowody przyniosła afera Lux Leaks, która ujrzała światło dzienne rok temu dzięki europejskim dziennikarzom śledczym.
Ironią losu (a może ceną polityczną za Lux Leaks) jest to, że do walki z unikaniem podatków rusza właśnie Komisja Europejska kierowana przez Jeana-Claude'a Junckera. Tego samego, który wcześniej całymi latami jako premier Luksemburga i minister finansów firmował proceder uprawiany przez ten kraj.
Unikanie podatków przez jednych jest nieetyczne, bo sprawia, że inni, pozbawieni tej możliwości, muszą ponosić większe daniny (rządy wszak rzadko kompensują to, tnąc wydatki). Dlatego akcja Komisji, która właśnie sięga po kij na raje podatkowe, to krok w dobrym kierunku. Ba, postulowana przez Brukselę harmonizacja podstawy opodatkowania w Europie może wręcz okazać się korzystna dla polskich firm, którym restrykcyjny krajowy fiskus utrudnia zaliczanie wszystkich wydatków do kosztów działalności gospodarczej.
Kij na raje będzie jednak o tyle skuteczny, o ile towarzyszy mu marchewka. A tej Komisji Europejskiej zabraknie. Marchewką mogłoby być stopniowe zmniejszanie obciążeń podatkowych przedsiębiorstw, z których wiele w swoich krajach może tylko pomarzyć o umiarkowanym 19-procentowym polskim CIT.
Ogólnounijnej obniżki stawek jednak nie będzie, bo rządy silnie zadłużonych krajów, naciskane przez rosnącą w siłę lewicę, nie będą skore obniżać obciążenia korporacjom. Niektóre państwa mogą nęcić biznes podatkową marchewką za plecami innych rządów, co wywoła naciski, by zharmonizować nie tylko podstawę opodatkowania, ale i same stawki CIT. A to już nie byłoby w naszym polskim interesie.