Rz: W powszechnym mniemaniu Niemcy mają tanią energię. Tymczasem tylko hurtowe ceny są niskie, a konsumenci płacą coraz więcej, bo ponoszą koszty transformacji energetycznej.
Stephan Kohler: Faktycznie, mamy dziś do czynienia z rozwarstwieniem rynku. Niemieckie ceny hurtowe są niskie, często wręcz ujemne. Jednak nasza ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) nakłada obowiązek płacenia stałej ceny za zieloną energię wprowadzoną do sieci. Dodatkowo zapisano w niej obowiązek odbioru prądu z takich siłowni. Dlatego nawet kiedy wieje wiatr lub intensywnie świeci słońce i ceny spadają, to konsumenci i tak płacą dużo. Przy czym inne są obciążenia dla wielkiego przemysłu energochłonnego, zwolnionego z niektórych podatków, a inne dla małych firm czy gospodarstw.
Dziś same koszty związane z wytwarzaniem konwencjonalnym nie odgrywają dużej roli w rachunkach płaconych za prąd. Z 27 eurocentów, jakie płaci się za kilowatogodzinę, aż połowę stanowią podatki związane ze wsparciem m.in. OZE czy kogeneracji. Z pozostałych 13 eurocentów ok. 7 idzie na utrzymanie sieci, a tylko 6 eurocentów stanowią koszty produkcji energii. To już tworzy wiele problemów, m.in. dla wypychanych z systemu bloków konwencjonalnych, które i tak muszą być utrzymywane jako zabezpieczenie w razie bezwietrznych czy mało słonecznych dni. Z czasem te dysproporcje się pogłębią.
W Polsce toczy się debata na temat optymalnego dla nas miksu energetycznego, w tym udziału OZE. Czego unikać?
Pod żadnym pozorem nie należy robić takiej ustawy o OZE jak w Niemczech. W ciągu 15 lat od jej uchwalenia [w 2000 r. – red.] sytuacja się zmieniła i koszty energetyki wiatrowej oraz słonecznej znacząco się obniżyły. Dzisiaj te technologie powinny już być traktowane na równi z innymi i same się bronić na rynku. Na pewno nie wprowadzałbym żadnego obowiązku odbioru energii z OZE. To operatorzy farm fotowoltaicznych czy wiatrowych powinni szukać klientów. W Niemczech mamy do czynienia z taką sytuacją, że innowacyjne firmy nie są w stanie się przebić, bo siłę mają operatorzy OZE otrzymujący wsparcie państwa. Moglibyśmy połączyć technologie OZE z rozwojem np. rynku samochodów elektrycznych.