Po co budżetowi kotwica

Rozmontowywanie przez PiS bezpieczników chroniących finanse publiczne źle wróży budżetowi państwa.

Aktualizacja: 06.12.2015 21:10 Publikacja: 06.12.2015 21:00

Paweł Jabłoński

Paweł Jabłoński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Rzecz jasna nie jest to pierwszy rząd, który uważa, że jego plany i projekty są ważniejsze niż jakiekolwiek ograniczenia, zwłaszcza jeśli wprowadził je poprzedni gabinet.

Od kilkunastu lat chyba niemal każdy rząd wprowadzał własną regułę wydatkową, zwaną też czasami kotwicą budżetową. Były to ustawy mające zapewnić finansom publicznym bezpieczeństwo i chronić je przed niepohamowaną hojnością polityków gotowych rozdać każde pieniądze.

Reguły te były jakby manifestem kolejnych gabinetów – potwierdzały ich poszanowanie dla zdrowia finansów publicznych. Niestety, zwykle bywało tak, że każda kolejna ustawa była mniej restrykcyjna od poprzedniej. Wśród inwestorów zainteresowanych stabilnością gospodarki takie kotwice były jednak dobrze widziane. Polskie obligacje skarbowe sprzedawały się po wysokich cenach. Świadczyło to o zaufaniu do Polski.

Dziś przyszedł czas na PiS-owską korektę reguły wydatkowej. Będzie ona polegała na kolejnym poluzowaniu zasad, co stworzy zagrożenie dla stabilności finansów publicznych. Rząd Beaty Szydło musi zmienić regułę wydatkową, bo bez tego nie byłby w stanie realizować obietnic wyborczych, nawet w bardzo ograniczonym zakresie. Z wielkich obiecanych projektów same tylko dodatki na dzieci (kilkanaście miliardów złotych) nie zmieściłyby się w starej formule reguły wydatkowej. A trzeba pamiętać, że są jeszcze inne kosztowne pomysły, takie jak podniesienie kwoty wolnej od podatku czy obniżenie wieku emerytalnego.

Problemem rządu PiS jest wzrost wydatków budżetowych. Nie dość, że nie mieszczą się one w dotychczasowej formule reguły wydatkowej, to jeszcze mają być sfinansowane dochodami, które albo mają charakter jednorazowy, albo są mało prawdopodobne. Takie programy jak 500+ powinny być realizowane stopniowo, w miarę możliwości budżetu.

A co do nowej reguły wydatkowej, to wyraźnie już widać, że praca nad nią będzie tylko stratą czasu. W Polsce nie ma takiego prawa, łącznie z konstytucją, którego politycy by nie obeszli.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku