Powrót inflacji do celów na rynkach bazowych jest mozolny. Czekają nas jeszcze co najmniej dwa lata podwyższonej inflacji. Wymaga to daleko posuniętej ostrożności banków centralnych w łagodzeniu polityki monetarnej. Wydaje się, że dziś bliżej do easing bias ma Europa, niż USA, choć w obu wypadkach po letniej przerwie czekają nas prawdopodobnie ostrożne obniżki stóp.
Dług publiczny narosły w trakcie kryzysu finansowego i pandemii zagraża zrównoważonemu wzrostowi gospodarczemu i utrudnia zdławienie inflacji. Równolegle z potrzebą poprawy policy mix pojawiają się nowe potrzeby finansowania, związane z rosnącymi wydatkami zbrojeniowymi.
Wyraźnie skraca się horyzont strukturalnych zmian w światowej gospodarce. Widać to m.in. po ciężkim losie Zielonego Ładu czy Paktu Migracyjnego w Europie. Materializuje się deglobalizacja międzynarodowego rynku towarowego. Ryzyko wzmocnienia tego procesu płynie także ze strony niepewnego wyniku wyborów prezydenckich w Stanach.
Znajdujemy się w środkowej fazie podwyższonej i nieustępującej niepewności związanej z ryzykiem geopolitycznym w wielu punktach globu. A tego realna gospodarka nie lubi. Otoczenie nie sprzyja polskiej gospodarce. I dobrze, żebyśmy brali to pod uwagę.
Bilans ryzyk: inflacja
Jak wygląda po siedmiu miesiącach roku bilans krótko- i średniookresowych ryzyk dla polskiej gospodarki? Składa się nań rosnąca na koniec roku do poziomu bliskiego 5,0 proc. r./r. inflacja konsumencka z perspektywami kolejnych wzrostów co najmniej do przełomu I i II kwartału 2025 r. oraz ustabilizowana na poziomie ok. 4,0 proc. r./r. inflacja bazowa. Inflacja nie wraca trwale do 2,5-proc. celu do końca 2026 r., nawet przy założeniu pozostawienia stopy repo NBP 5,75 proc.