Witold M. Orłowski: Naddunajska zagadka

Węgry zadziwiają świat, wciąż entuzjastycznie wspierając polityka oskarżanego o zapędy dyktatorskie.

Publikacja: 04.07.2024 04:30

Viktor Orban i Wołodymir Zełenski na spotkaniu w Brukseli

Viktor Orban i Wołodymir Zełenski na spotkaniu w Brukseli

Foto: OLIVIER HOSLET/Pool via REUTERS/File Photo

Viktor Orbán po raz kolejny zadziwił Europę, tym razem odwiedzając Kijów i proponując „uczciwe” rozwiązanie konfliktu: niech Ukraina powstrzyma się od walki, a wtedy na pewno z jego przyjacielem Putinem można będzie negocjować.

Nie wspomniał tylko, czy po zaprzestaniu obrony negocjacje te będą dotyczyć przyszłości Ukrainy, czy też harmonogramu wcielenia jej do Rosji jako jednej z autonomicznych republik, a także czy prowadzić je będzie obecny rząd, czy też marionetki, które Kreml zainstaluje w Kijowie.

Orbán zadziwia zresztą Europę od lat. Czterokrotnie wygrał wybory, zyskując od 45 do (ostatnio) 54 proc. głosów, zdobywając za każdym razem zdecydowaną większość miejsc w parlamencie, a po 13 latach nieprzerwanych rządów obsadzając swoimi ludźmi również wszystkie ważne stanowiska we władzy sądowniczej i we wszelkich instytucjach, które mogłyby ograniczać jego władzę. Co więcej, zrobił to nie łamiąc fundamentalnej zasady demokracji, czyli nie fałszując żadnych wyborów i nie naruszając formalnie konstytucji (a przynajmniej jej litery; dysponuje zresztą dostateczną większością, by w razie potrzeby konstytucję zmienić). Posłużył się metodami bardziej wyrafinowanymi: kagańcem skutecznie narzuconym mediom prywatnym i całkowitym opanowaniem mediów publicznych.

Wprawdzie w opinii Parlamentu Europejskiego (i większości niezależnych obserwatorów) Węgry nie są już demokracją, ale reżimem hybrydowym („autokracją wyborczą”), ale nie przeszkadza to w ich członkostwie w Unii (choć w zasadzie stoi to w sprzeczności z art. 2 traktatu). Dzięki godnej podziwu zręczności negocjacyjnej, przez cały okres swoich rządów Orbán znajdował się w najlepszym ze światów: z jednej strony bez wahania flirtował z Rosją i Chinami, dość skutecznie namawiając je do inwestowania na Węgrzech dużych pieniędzy. Z drugiej nadal przyciągał inwestorów z Zachodu, zainteresowanych głównie pewnym dostępem do unijnego rynku, a nie oceną jakości systemu politycznego. Krytykując Brukselę, sięgał też nieprzerwanie po unijne fundusze, wydając je w sposób gwarantujący wzmocnienie ekonomicznych podstaw swojej władzy, a w razie zagrożenia odcięciem od pieniędzy, godząc się na taktyczne ustępstwa.

Wszystko ma jednak swoją cenę. Pod względem postrzegania korupcji Węgry spadły w ciągu 13 lat rządów Orbána o ponad 20 miejsc, staczając się na pozycję najbardziej skorumpowanego kraju Unii. Wzrost gospodarczy należał do najsłabszych wśród nowych państw członkowskich, skutkiem czego większość z nich przegoniła Węgry – w szczególności Polska, a ostatnio również Rumunia. Kraj zmaga się z największym problemem inflacyjnym, a poziom rzeczywistej konsumpcji, z uwzględnieniem poziomu cen, należy do najniższych w Unii (nieco gorzej jest tylko w Bułgarii). Budapeszt, dawniej błyszczący na tle innych stolic Europy Środkowej, dziś wygląda raczej ubogo.

A jednak ponad połowa Węgrów głosuje na Viktora Orbána. Jakim cudem? Pewnie takim, że w świecie, w którym ludzie przede wszystkim obawiają się zagrożenia dla tego, co już udało się osiągnąć, potrafi przekonać swoich rodaków, że on im to może zagwarantować. Utrzymać ich z dala od wojny, ochronić przed imigrantami, zapewnić względną stabilność gospodarczą i tanią energię (bo to mu obiecał Putin). A że dodatkowo potrafi też ująć się za Węgrami mieszkającymi za granicą, w ten sposób nadal oprotestowując zawarty ponad wiek temu traktat z Trianon który odebrał krajowi pozycję regionalnego mocarstwa, to więcej nie trzeba. Zwłaszcza wtedy, kiedy się umie skutecznie kontrolować media.

Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki