Aktualizacja: 06.01.2016 21:00 Publikacja: 06.01.2016 21:00
Foto: materiały prasowe
Mówi pan o sobie „niepokorny”. Czy widać to w pana pracy dla Netii?
Uważam, że tak. To chyba najciekawsze przeżycie w mojej karierze zawodowej. Dołączyłem do zespołu jeszcze za prezesury Mirka Godlewskiego. Miałem obiecany rok spokoju i czas na przeorganizowanie segmentu B2C (w Netii to pion usług dla klientów indywidualnych i małych jednoosobowych firm – red.). Zrobiłem to, ale czy jednocześnie był to rok spokoju w firmie – nie mnie oceniać. Moja strategia, którą wtedy wdrożyłem widząc spadki przychodów i bazy klientów, była strategią wywrotową. Jednym z haseł wokół, których zgromadził się zespół ludzi pracujących nad tą zmianą było hasło zaczerpnięte z końcówki „Greka Zorby”: jaka piękna katastrofa. Wyszliśmy z założenia, że szczególnie w obliczu ryzyka potrzebne są odważne decyzje. Wtedy powstała marka „Dropss”. To akurat nie było wielkim sukcesem. Uważam, że popełniliśmy błąd przeznaczając na jej promocję zarówno ATL i BTL zbyt małe pieniądze na tym etapie rozwoju rynku. Takie podejście być może sprawdziłoby się, gdyby marka została wprowadzona wcześniej: zyskalibyśmy na fali hejtu, z jakim zmagała się konkurencja, tak jak we jedna z firm francuskich. Tak się jednak nie stało.
Wtargnięcie rosyjskich dronów może okazać się przełomem dla Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Historia uczy nas, że systemy centralnego planowania są nieskuteczne. Jak pokazuje przykład Węgier, to samo doty...
Wydarzenie uświetnią wystąpienia autorytetów w dziedzinie ekonomii: prof. Daniego Rodrika z Harvard University o...
Od dekad istotną rolę katalizatorów wzrostu gospodarczego i transformacji strukturalnej w swoich krajach, a cora...
Uważajcie, komu dajecie władzę – to najważniejszy wniosek dla klientów banków płynący z opinii rzecznika TSUE w...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas