Zbrodnicza napaść Rosji na Ukrainę wywołała potężne turbulencje na światowych rynkach żywności. Jej ceny z miejsca poszybowały w górę, bijąc historyczne rekordy, a widmo głodu zajrzało w oczy milionom mieszkańców biedniejszych regionów świata, zwłaszcza krajów Afryki. Wznowienie eksportu ukraińskiej żywności i liczne ułatwienia z tym związane przyniosły przeceny części produktów rolnych na giełdach światowych. Co niezmiernie ważne, zyskał też na tym budżet pogrążonej w wojnie Ukrainy. Produkowana tam żywność miała trafiać tranzytem przez Europę do krajów uboższych. Brak nadzoru nad przewozem i puszczenie go „na żywioł” sprawiły jednak, że duża jej część wylądowała na rynku unijnym, w znaczącej części w Polsce, zbijając lokalne ceny i podważając opłacalność rodzimej produkcji. U nas popchnęło to rolników do protestów. W ich efekcie pracę stracił poprzedni minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Rząd rzucił się wtedy do gaszenia pożaru, do którego wzniecenia sam się przyczynił swoją bezczynnością. I jak to ma w zwyczaju, zasypał ogień pieniędzmi podatników. Do rolników trafiły miliardy złotych. A nowy szef resortu rolnictwa, Robert Telus, obiecał jednocześnie opróżnienie magazynów ze zbożem jeszcze przed żniwami. W trzy miesiące z kraju na eksport miało trafić 4 mln t zboża. Nie udało się. Owszem, eksport przyspieszył, porty pracują pełną parą, a w maju udało się przez nie wywieźć z kraju rekordowe 850 tys. t. Ale to za mało. Zwłaszcza że to chwilowy zryw, którego nie da się utrzymać na stałe. Zboże dostało w portach priorytet eksportowy, ale co w momencie, gdy trzeba będzie przez nie przepuścić także inne towary?
Czytaj więcej
Nawet 9,6 mln ton wynoszą zapasy zboża w Polsce. Zaraz po żniwach, które zapowiadają się dobrze, nasz rynek może zalać nowa fala plonów z Ukrainy. Czy minister rolnictwa Robert Telus poda się do dymisji zgodnie z wcześniejszą deklaracją?
Sami rolnicy mówią, że w ślad za pieniędzmi, które w ich stronę skierował rząd, nie poszły żadne realne działania, które miałyby trwale rozwiązać problem eksportu nadwyżek zboża, a także tranzytu zboża z Ukrainy. Nie ma pomysłów inwestycyjnych, nie doszło do rozbudowy infrastruktury. Brak jakiejkolwiek strategii, planów, pomysłów, nawet rozmów. Rząd nie zabiega o wsparcie Brukseli w trwałym rozwiązaniu naszych problemów eksportowych, nie szuka nowych rynków zbytu dla zboża. A przecież jeśli nie będzie nań dodatkowych kupców, to nie będzie gdzie wyeksportować nadwyżek. Wznowienie protestów rolniczych jest w tej sytuacji bardzo prawdopodobne.
Dziennikarze pytali w kwietniu szefa resortu rolnictwa, czy poda się do dymisji, jeśli nie uda się zapowiedziane przez niego opróżnienie magazynów zbożowych. – Myślę, że tak. To będzie bardzo ważna rzecz – odparł minister.