Krzysztof Adam Kowalczyk: Czy jesteśmy skazani na kiszonki i marynaty

Globalizacja dała nam prezent w postaci świeżych warzyw i owoców w środku zimy. Droga energia i anomalie pogodowe nam go odebrały. Oby nie na długo.

Publikacja: 03.03.2023 14:14

Krzysztof Adam Kowalczyk: Czy jesteśmy skazani na kiszonki i marynaty

Foto: Adobe Stock

Niedawno mój redakcyjny kolega przeżył ogórkowy szok cenowy w popularnym dyskoncie. Na półce leżały dłuższe ogórki zafoliowane i krótsze luzem. Ceny były dwie: 5,8 zł za sztukę i 10 zł za kilogram. Zakładając, że te zafoliowane to delikates ze stawką od sztuki, wybrał mniejsze. Dopiero przy kasie okazało się, że jest odwrotnie i ostro przepłacił. Takich sytuacji w ostatnim czasie jest więcej, bo także świeże pomidory i papryka biją rekordy cenowe.

Szok jest tym większy, że dzięki globalizacji i otwarciu granic przyzwyczailiśmy się już, że gdy u nas w kraju kończy się sezon, owoce i warzywa przyjeżdżają z południa Europy, potem z Maroka, a jeszcze później z dalszych regionów. Zdarzało mi się jeść zimą winogrona z Ameryki Południowej, o bananach nawet nie wspomnę. Do pobliskiego sklepu trafiały w grudniu czy styczniu arbuzy z Brazylii.

Czytaj więcej

Kiedy będą tańsze warzywa? Są trzy czynniki, które wpłynęły na wysokie ceny

Teraz, gdy wysokie ceny paliw ograniczyły opłacalność tak długodystansowego handlu owocami, trzeba liczyć na bliższych dostawców. Niestety, mrozy w Maroku i Hiszpanii naruszyły tamtejsze uprawy, a w środkowo- i zachodnioeuropejskich szklarniach produkcja pomidorów czy papryki zima stanęła z powodu horrendalnych cen energii. Więc to, co trafia do sklepów, jest rekordowo drogie.

Znów, jak przed 40 laty będziemy w tym roku wypatrywać nowalijek z gruntu i z nadzieją czekać na wysyp owoców i warzyw latem. Czy to znaczy, że już na zawsze stały się one na przednówku drogim luksusem? Niekoniecznie, choć na taniochę nie ma co liczyć, skoro droga energia zostanie z nami w Europie na dłużej. Dopóki rozwój odnawialnych źródeł energii nie sprowadzi jej cen do parteru, uprawy ze szklarni nie będą na każdą kieszeń.

Skąd więc wziąć zielone witaminy zimą? Może do łask powrócą robione przez nasze matki i babki kiszonki oraz marynaty. Ten znany od wieków sposób konserwacji żywności to przecież nie tylko kiszona kapusta i ogórki. Mój syn, który niespodziewanie odkrył w sobie kulinarny talent, raczy nas marynowanymi gruszkami, jabłkami, cebulą, marchewką. Z kiszonek w ruch poszły na razie buraki, ale na liście warzyw i owoców do kiszenia w sezonie mamy rzodkiewkę, marchew, a może nawet kalafior czy cytryny. Niech no tylko sezon się zacznie. I spadną ceny.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację