Reklama

Paweł Rożyński: Szybki internet w wolnym tempie

Rusza aukcja 5G, choć wciąż nie ma otoczenia prawnego, którego brak spowodował odwołanie poprzedniej, w 2020 r. Czy ktoś to rozumie?

Publikacja: 19.12.2022 22:00

Paweł Rożyński: Szybki internet w wolnym tempie

Foto: Adobestock

Po chaosie Polskiego Ładu nic już nas nie powinno dziwić. Może rozpoczynająca się we wtorek aukcja częstotliwości 5G nie dotyczy aż tak bezpośrednio kieszeni Polaków jak wspomniany flagowy program premiera Mateusza Morawieckiego, ale ma zapewnić superszybki mobilny internet i liczne nowe możliwości, m.in. produkcję aut autonomicznych czy rewolucję w przemyśle i medycynie. Na razie głośno reklamowane „usługi 5G” to tylko rodzaj nakładek na istniejące systemy telekomunikacyjne, zwiększających ich możliwości w ograniczony sposób. „Prawdziwe 5G” dopiero przed nami.

Pierwszą aukcję ogłoszono już dwa lata temu, ale została niespodziewanie przerwana, co oficjalnie tłumaczono koniecznością wprowadzenia przepisów, które sprawią, że wyniki nie będą podważane, a wybudowane sieci będą działały w sposób bezpieczny. Chodziło o to, by nie dopuścić do budowy strategicznych sieci telekomunikacyjnych firm spoza NATO, a dokładniej chińskich, nietolerowanych przez amerykańskiego sojusznika. Czas odpalania 5G na świecie zbiegł się bowiem pechowo z narastającym konfliktem gospodarczo-technologicznym USA z Chinami.

Konsekwencją było podpisanie we wrześniu 2019 r. przez premiera Morawieckiego i wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a porozumienia, które zakładało budowę sieci 5G przez „tylko zaufanych i niezawodnych dostawców” infrastruktury. Polski rząd postanowił więc wprowadzić zapisy w ustawie o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, które utrudnią start w przetargu producentom z Państwa Środka. Nie jest to rzecz wyjątkowa, wiele krajów w Europie wprowadza takie ograniczenia.

Czytaj więcej

Ruszą konsultacje aukcji 5G, ale licytacja nie tak szybko

Problem w tym, że do nowelizacji wspomnianej ustawy nie doszło, jedynie bezpłodnie zastanawiano się, jak mogłaby wyglądać i jak przydzielić częstotliwości. Może wszystkim obecnym operatorom? A może jednemu państwowemu, który nową infrastrukturę wynajmowałby chętnym? Ale aż dwuletnia zwłoka? Można się domyślać, że obok częstego w tym rządzie chaosu koncepcyjno-decyzyjnego powodem było odwlekanie trudnego tematu narażającego stosunki Polski z Chinami, które wielu politykom PiS jawiły się jako wielka i nie tak wymagająca jak UE skarbonka.

Reklama
Reklama

Manewry te skończyły się, gdy w rządzie przypomniano sobie w kontekście sypiących się finansów publicznych o miliardowych profitach związanych z opłatami operatorów za częstotliwości 5G, a premier w jednym z kamieni milowych w KPO zobowiązał się do pchnięcia tych inwestycji do przodu. I znów, podobnie jak z Krajowym Planem Odbudowy, znaleźliśmy się pod ścianą. Do tego zagrożeni chaosem prawnym w telekomunikacji.

Po chaosie Polskiego Ładu nic już nas nie powinno dziwić. Może rozpoczynająca się we wtorek aukcja częstotliwości 5G nie dotyczy aż tak bezpośrednio kieszeni Polaków jak wspomniany flagowy program premiera Mateusza Morawieckiego, ale ma zapewnić superszybki mobilny internet i liczne nowe możliwości, m.in. produkcję aut autonomicznych czy rewolucję w przemyśle i medycynie. Na razie głośno reklamowane „usługi 5G” to tylko rodzaj nakładek na istniejące systemy telekomunikacyjne, zwiększających ich możliwości w ograniczony sposób. „Prawdziwe 5G” dopiero przed nami.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławomir Mikrut: Jak AI może przyspieszyć inwestycje w infrastrukturę
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Fandrejewska: Istnienie „a” nadaje sens alfabetowi
Opinie Ekonomiczne
Wojciech Warski: O przywódcach i narzędziach przymusu ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Brak zaufania podcina nam skrzydła. Jest źle
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Napięty budżet i spóźniony refleks Adama Glapińskiego
Reklama
Reklama