Problem z wiarygodnością

Założenia „Wieloletniego planu finansowego państwa" rząd podporządkował przekazowi dla Brukseli i inwestorów, że Polska nie będzie miała nadmiernego deficytu – pisze główny ekonomista BCC.

Publikacja: 28.04.2016 21:00

Rada Ministrów przyjęła 26 kwietnia przedłożone przez ministra finansów dokumenty: „Wieloletni plan finansowy państwa (WPFP) na lata 2016–2019" oraz „Program konwergencji", aktualizacja 2016. Celem podstawowym tych ściśle powiązanych dokumentów jest wykazanie, że wbrew sceptycznym czy wręcz mocno krytycznym ocenom wielu ekonomistów da się pogodzić prokonsumpcyjne propozycje programowe prezydenta Dudy i premier Szydło z proinwestycyjnym „Planem na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" wicepremiera Morawieckiego oraz oba te plany z wymaganiami UE dotyczącymi stabilności finansów publicznych. Dokument nie mówi wprost, ale sugeruje, że ten cel został osiągnięty. Takie odczytanie rządowego dokumentu byłoby błędne.

Zasadniczym ułatwieniem dla ministra finansów i jego współpracowników w stworzeniu wrażenia osiągnięcia wymienionego wyżej celu podstawowego był wymóg, aby w dokumencie uwzględniać przede wszystkim przyjęte ustawy. W przypadku programu Dudy–Szydło konieczne było uwzględnienie inicjatywy 500+, tj. dodatkowych wydatków około 22 mld zł w skali roku. Nie było konieczności uwzględnienia potencjalnie kilkakrotnie większych kosztów dla finansów publicznych i gospodarki propozycji dotyczących frankowiczów, powrotu do wieku emerytalnego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn oraz podniesienia kwoty wolnej od podatku z nieco ponad 3 tys. zł do 8 tys. zł. Te trzy propozycje są nadal w obiegu publicznym i autorzy je podtrzymują, lecz nie ma jeszcze odpowiednich ustaw ani formalnie przedstawionych propozycji tych aktów prawnych. Dokument WPFP bierze je więc pod uwagę w stopniu ograniczonym.

Ryzyko wzrostu kosztów obsługi długu

Mamy też w dokumencie ministra finansów obniżenie udziału w PKB wielu kategorii wydatków. W porównaniu z 2014 r. mają zmaleć udziały wydatków na edukację z 5,3 do 4,9 proc., na ochronę środowiska z 0,9 do 0,8 proc., na kulturę i wypoczynek z 1,2 do 1,1 proc. Mają też zmaleć znacząco, bo aż o 0,5 pkt proc. PKB, koszty obsługi długu publicznego. Te propozycje mogą budzić kontrowersje. Dla przykładu: oczekiwany wzrost stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych i strefie euro w najbliższych latach, gdzie są one obecnie na wyjątkowo niskim poziomie, raczej podniesie koszt obsługi długu publicznego, niż go obniży.

Niespodzianką na plus jest umiarkowany realizm w ocenie możliwości uszczelnienia systemu podatkowego

Ważny brak planu Morawieckiego

Drugim ważnym ułatwieniem w stworzeniu optymistycznego dokumentu był brak w programie Morawieckiego tego, co najważniejsze – sposobów realizacji postawionych tam ambitnych celów dotyczących inwestycji oraz tempa wzrostu gospodarczego. Ten program jest w rezultacie neutralny dla finansów publicznych. W tej sytuacji minister finansów mógł po prostu zaadaptować cele planu Morawieckiego do założeń swojego planu.

Te założenia dotyczą lat 2016–2019 i są następujące:

1. tempo wzrostu PKB – około 4 proc. rocznie;

2. tempo wzrostu inwestycji średniorocznie – 7 proc., w rezultacie poziom inwestycji w roku 2019 aż o 30 proc. wyższy niż w roku 2015 oraz

3. liczba pracujących w roku 2019 r. wyższa o 2 proc. w porównaniu z rokiem 2015.

Inwestycje publiczne (w tym finansowane ze środków unijnych) stanowić mają około jednej piątej wszystkich inwestycji, więc centralną rolę w rozwoju gospodarczym mają odgrywać inwestycje prywatne, w tym bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Tymczasem obserwowany obecnie wzrost ryzyka inwestycyjnego, sygnalizowany przez duży wzrost ryzyka kursowego i prawnego, oraz spadające oceny agencji ratingowych wiarygodności Polski jako dłużnika mogą uczynić całkowicie nierealnym założenie dynamicznego wzrostu tych inwestycji, z negatywnymi konsekwencjami dla stanu finansów państwa.

Udział inwestycji w PKB w latach 2001–2015 oscylowało w przedziale od 18,1 do 22,6 proc. Średni udział wynosił w tym czasie 19,8 proc. Rząd teraz zakłada wzrost udziału z 20,1 proc. PKB w roku 2015 do 22,5 proc. w 2019 r. To założenie mniej ambitne niż 25 proc. w planie Morawieckiego, ale w dalszym ciągu mało realne w obecnym klimacie zawirowań prawnych oraz deklaracjach politycznych często mało przyjaznych wobec sektora prywatnego, szczególnie inwestorów zagranicznych.

Co z uszczelnieniem podatków

Niespodzianką in plus w dokumencie rządowym jest umiarkowany realizm w ocenie możliwości uszczelnienia systemu podatkowego. W konsekwencji dochody podatkowe i inne sektora finansów publicznych mają w relacji do PKB wzrosnąć tylko nieznacznie, z poziomu 39,0 proc. do 39,4 proc. PKB. Niespodzianką jest również to, że nieznacznie mają wzrosnąć także wydatki, z 41,6 proc. do 42,1 proc. PKB.

Przyjęte założenia zostały najwyraźniej podporządkowane przekazowi dla Komisji Europejskiej i inwestorów inwestujących w polskie obligacje skarbowe – że Polska zamierza nie wchodzić w obszar nadmiernego deficytu. Taki przekaz jest rzeczywiście potrzebny. Problem w tym, że w ostatnich miesiącach realność przyjętych założeń została poważnie nadwyrężona. W rezultacie wiarygodność całego planu może zostać uznana przez inwestorów krajowych i zagranicznych jako niska.

Rada Ministrów przyjęła 26 kwietnia przedłożone przez ministra finansów dokumenty: „Wieloletni plan finansowy państwa (WPFP) na lata 2016–2019" oraz „Program konwergencji", aktualizacja 2016. Celem podstawowym tych ściśle powiązanych dokumentów jest wykazanie, że wbrew sceptycznym czy wręcz mocno krytycznym ocenom wielu ekonomistów da się pogodzić prokonsumpcyjne propozycje programowe prezydenta Dudy i premier Szydło z proinwestycyjnym „Planem na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" wicepremiera Morawieckiego oraz oba te plany z wymaganiami UE dotyczącymi stabilności finansów publicznych. Dokument nie mówi wprost, ale sugeruje, że ten cel został osiągnięty. Takie odczytanie rządowego dokumentu byłoby błędne.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację