Piotr Skwirowski: Bombą atomową w gospodarkę

Rozwiązywanie problemów gospodarczych za pomocą nowych podatków? To nie może się udać, szkód będzie znacznie więcej niż pożytku.

Publikacja: 26.09.2022 21:08

Wicepremier Jacek Sasin

Wicepremier Jacek Sasin

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Problemem gospodarki nie są dziś nadmiarowe zyski firm, lecz nadmiarowe zyski firm energetycznych i paliwowych, zwłaszcza państwowych. To one do bardzo drogich surowców energetycznych dokładają potężne marże, pompują zyski i przy okazji także inflację, która bezlitośnie drenuje nasze portfele. Rząd część tych zysków bierze od nich w postaci dywidendy. Teraz wymyślił sobie, że weźmie jeszcze podatek. Ów podatek pochodzić będzie rzecz jasna z naszych kieszeni, bo przecież to my kupujemy energię, ciepło i paliwa po nadzwyczajnie wysokich cenach. I będzie to kolejny przypadek, gdy rząd zabierze nam przysłowiowe 1000 zł, odda 100 zł i będzie krzyczał: zobaczcie, jaki jestem dobry, cieszcie się.

Tu przy okazji władza chce iść szerokim frontem i dobrać się do zysków także firm prywatnych ze wszystkich branż. Jak to wpłynie na klimat inwestycyjny, nie trzeba mówić. A przecież inwestycji dramatycznie nam teraz brakuje. Ekonomiści łopatologicznie tłumaczą, że bez inwestycji nie będzie wzrostu gospodarczego. W rządzie jednak najwyraźniej tego nie rozumieją.

Skubanie dużych, i choćby z pozoru bogatych, zawsze dobrze się sprzedaje, więc jeśli ci drudzy będą się opierać, łatwo ich będzie oskarżyć o wszystko, co najgorsze, o małą wrażliwość społeczną i działanie na szkodę obywateli.

Czytaj więcej

Dziurawy podatek od nadmiarowych zysków? Spółki Skarbu Państwa mogą go ominąć

Chyba nikt w rządzie nie patrzy już na koszty uboczne takiej polityki. Te widać gołym okiem i łatwo policzyć. Po tym, jak „Rz” opisała pomysł na nowy podatek, kursy przede wszystkim spółek z sektora energetycznego na warszawskiej GPW zanurkowały, ciągnąc za sobą w dół giełdowe indeksy. Bo takie działania rządu, zgłaszane nagle, bez przemyślenia, uderzające w podstawy biznesu, po prostu obniżają zaufanie inwestorów. Zaufanie i tak już bardzo nadwerężone. Rykoszetem bije to też w programy długoterminowego oszczędzania, jak OFE czy PPK. Jak bowiem przekonać ludzi, by odkładali na przyszłość, skoro rząd jedną decyzją może mocno odchudzić ich konta w takich programach?

Nic dobrego z tego nie będzie. Źle się bawicie, panowie.

Problemem gospodarki nie są dziś nadmiarowe zyski firm, lecz nadmiarowe zyski firm energetycznych i paliwowych, zwłaszcza państwowych. To one do bardzo drogich surowców energetycznych dokładają potężne marże, pompują zyski i przy okazji także inflację, która bezlitośnie drenuje nasze portfele. Rząd część tych zysków bierze od nich w postaci dywidendy. Teraz wymyślił sobie, że weźmie jeszcze podatek. Ów podatek pochodzić będzie rzecz jasna z naszych kieszeni, bo przecież to my kupujemy energię, ciepło i paliwa po nadzwyczajnie wysokich cenach. I będzie to kolejny przypadek, gdy rząd zabierze nam przysłowiowe 1000 zł, odda 100 zł i będzie krzyczał: zobaczcie, jaki jestem dobry, cieszcie się.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację